mrbyte i namrufy - jestescie tacy uwzniosleni idea wyjazdu do pracy na zachod "by godnie" zyc a za moment piszecie, ze "oni wroca gdy tylko zarobia troche grosza na start".
Wroca i co? kupia mieszkanko w Polsce i pochyla czolo i pojda "ponizac sie" za 1000zl? oo, to fest byl ten ich zryw.... uniesli sie honorem jak cholera. Caly czas mowie o tych co wyjechali "szukac godnosci na Zachodzie". Slyszalem pare historii jak to oni tam szukaja godnosci, spiac w 6 w mieszkaniu, nie dojadajac itd. Tylko przyklasnac.
Bohaterowie. A jak wracaja do kraju to opowiadaja takie cuda, ze tacy jak wy daja sie na to nabrac....

I wracaja bohaterowie do polskiego bagna- "startuja" z paroma ojrasami w kielni i tak kolejni powtarzaja ten rytm....Jakos nie widze tu nic co mialoby byc szukaniem godnosci-czyli ucieczka od tego co was brzydzi w Polsce.

mieszczuch - czym innym jest zabraniać, czym innym oceniać.ja postawę nanrufa oceniłem, ale nie zabroniłem mu niczego. taka mała róznica.

Najzabawniejsze, że problem nie z tymi co wyjechali a z tymi co zostali.

Nanaruf piszę :



Czyli wybory ma w pupie.

Później pisze :



Tylko po co ? A wlaściwie do czego ? Do moherowej IV RP ? Gorzej nawet, napatrzysz się tam na cuda demokracji a wrócisz do zapyziałej Polski bracia Kaczyńskich i zaraz ze zgrozą natychmiast wyjedziesz. A na to wszystko zapracujesz nie bo nie zagłosujesz. Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.

Więc póki jesteś to głosuj, żebyś mógł wrócic do Polski jakiej oczekujszej, a później sobie wyjeżdżaj.

W całej tej dyskusji oceniającej pobudki i patriotyzm wyjeżdżających, tak naprawdę, 'za chlebem', brak mi jednego: sposobu na spowodowanie odwrócenia tego procesu. Wymyślmy i zastosujmy skuteczny mechanizm, aby wyjazdy stały się mniej atrakcyjne. Spowodujmy, aby nie tylko leniwi i mniej mobilni tu pozostawali. A wielkie słowa pozostawmy na lepsze czasy.

“Program wyborczy”

Kandydat na sołtysa w nadmorskim Kociewiu
Obiecywał wyborcom gruszki na modrzewiu
Tutaj ludźmi wstrząsnęły ciekawości świerzbie
Przez co wygrał z tym, co mówił, że będą na wierzbie
Recepta na sukces ? – pytali go młodzi i pełni ambicji
Proste – odpowiedział – szczypta ekologii i dużo tradycji

Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz że próbuję Cię ożenić? Wspomniałem o BHiO, bo to taka synteza polskości. To taka przenośnia była, figura stylistyczna.



Czytam, czytam i doczytać się nie mogę, gdzie zarzucałem Ci niezrozumienie jakiejś wolności. Oczywiście, że możesz krytykować, prosiłem tylko o zrozumienie pewnej postawy, życiowej drogi. Próbę zrozumienia. Prosiłem o nie wartościowanie ludzi wedle tego, gdzie chcą mieszkać i pracować. Przykładem Korzeniowski.



A co w tym złego? Sposób jak każdy. Nie wiąże się on dodatkowo z oczekiwaniem aż władze nad Wisłą wymyślą w końcu coś sensownego. Bo samorządność ważna rzecz, jasne, ale bez systemowych rozwiązań na górze do niczego nie dojdziemy.

Są ludzie, którzy po prostu nie chcą czekać, skoro nie muszą. Nadal nie rozumiem dlaczego to potępiasz. Nie wszyscy chcą pracować u podstaw, udzielać się, jeżeli kilkaset kilometrów dalej czeka na nich praca i perspektywa lepszego życia. Nie chcą tracić czasu, dobro narodu mają w poważaniu, bo uważają że naród ma ich w poważaniu także.

Mała prośba: nie wkładaj mi w usta słów, które nie są moje. Dziękuję.

Wyjazd na Zachód nie ma w sobie nic wzniosłego. Czymś wzniosłym może być pozostanie w kraju, owszem.

masz rację - chyba jestem zbyt czuły na tym punkcie




mozliwośc wyboru życiowej drogi - to dla mnie forma wolnosci właśnie - której ponoć nie rozumiem.




są ludzie, którzy niczego nie stworzą u siebie, tylko wyjadą i korzystają z tego, co zrobili inni. a jak dojdą do wniosku, że już dosyć i mozna wracać - wtedy wracają i dalej korzystają z tego co zrobili inni, gdy ich nie było.

dalej Ci się to podoba?

No fakt, w takim ujęciu, to niemal wszystko jest wolnością.




Zubek, nie każ mi sobie przypominać fali wielkiej emigracji do USA na przełomie XIX i XX wieku, fali emigracji Irlandczyków w czasach "wielkiego głodu" czy wreszcie fali emigracji z Polski w latach osiemdziesiątych. Jako żywo nie pamiętam żeby ktoś im zarzucał w krajach, do których trafili, że korzystali z tego, co zrobili inni. W drugą stronę też to działa - jeżeli wrócą z tarczą, to z pieniędzmi, które tu zainwestują, jeżeli na tarczy - cóż, chyba mają do tego prawo?

To nie jest tak, że wybory mam gdzieś, odkad jestem pełnoletni głosowałem w każdych wyborach jakie były, bo mam swój światopogląd polityczny, ba jeszcze namawiałem kumpli, którym niezbyt chciało się poświęcić troche czasu w niedzielę, aby poszli głosować. Nie wszyscy ludie sa farciarzami i dostaną czy to mieszkanie, czy cokolwiek innego w prezencie czy w spadku, a perspektywa zarobienia na własny kąt w kilka lat na zachodzie jest kusząca, nawet kosztem pewnych wyrzeczeń na obczyźnie. Poza tym wielu myślących młodych ludzi z pewnością mądrze zainwestuje zarobione pieniądze u nas. Nikt by nie wyjeżdzał z Polski gdyby nasze prawo pracy udoskonalono chociaż do 50% tego jak jest w np. Irlandii ( 7.50 eu/h najniższa dopuszczalna stawka ) Dopiero gdy zaczęło brakować rąk do pracy to pracodawcy powoli zaczynają podnosić pensje....

z.

po co sie przekomarzac...przeciez ten kraj idzie wielkimi krokami do bankructwa ... ludzie zyja z kredytu do kredytu...a perspektywny zrobienia ze swoim zyciem czegos zeby nie wegetowac sa coraz bardziej nierealne dlatego dzieje sie tak a nie inaczej,spoleczenstwo po prostu ucieka za chlebem...czy naturalne zeby kraj sie wyludnial,bo ludzie w cudzyslowiu nie maja co jesc? to chore ale jakze prawdziwe...ja tez nie mam zamiaru w Polsce za dlugo zabawic.Jak ktos kiedys napisal,kraj opanowaly Kaczki i robi sie niezla wiocha lub bajorko,szambo jak kto woli.

Dość mam tego jojczenia, że "muszę wyjechać bo nic dobrego mnie tu nie spotka". Chcesz wyjechać to wyjedź ale na miłość boską nie stękaj jeden z drugim, że tu tak niedobrze. Od stękania nic się nie zmieni. Chcecie zmian - zacznijcie je wprowadzać. A jeżeli jedyna aktywność ma polegać na podkuleniu ogona i ucieczce to współczuję. Choć, fakt, najłatwiej siedzieć, stękać i nie robić nic. Ewntualnie roztrząsać, czy Ci co wyjeżdżają robią słusznie, czy nie. Oni podejmują ryzyko. Szanuję to. Ale czy nie o wiele więcej wysiłku trzeba włożyć w to by zostać i zmienić zastany porządek rzeczy?
Może jestem idealistą, ale myślę, że społeczna aktywność może wiele zmienić. Że trzeba brać udział w wyborach, bo to dobrze dla społeczeństwa, że trzeba być świadomym obywatelem, myślącym samodzielnie a nie według schematów podsuwanych nam przez media. Nie dać sobą manipulować różnym cwaniakom, którzy najczęściej działają w jedynie słusznym własnym interesie. Mieć na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie dać się szczuć na innych. I co najważniejsze działać a nie siedzieć przed telewizorem i wydziwiać, na rząd. Mamy takich reprezentantów na jakich zasługujemy.

moim zdaniem, każdy, gdy wyjeżdża, tak myśli, bo bardziej go wiąże miejsce, gdzie dotychczas żył. Ale wystarczy pare lat, smak uporządkowanej, logicznej i przewidywalnej rzeczywistości i wtedy już nie każdy myśli o powrocie. Stabilizuje się, zakłada rodzinę, rodzą mu się dzieci, zaczynają naukę w tamtej szkole i pozamiatane. Owszem, przyjeżdża na wakacje, ale nie na stałe. Obserwowałem przez parę ostatnich lat kilka forów polonijnych i niestety, tak to wygląda, co nie znaczy, że nie ma wyjątków.
Dopóki nasza rzeczywistość nie zmieni się tak, aby przynajmniej w części dorównywała tamtej, dopóty sytuacja będzie trwać a ludzi w Polsce i w Zgorzelcu ubywać. Nie spierajmy się więc o detale, tylko skupmy na sprawach głównych i je uporządkujmy. Do tego potrzebna jest wola i chęć uczestnictwa w zmianach, postawa czynna a nie bierna.
oj, ale się nawymadrzałem , czy to coś zmieni :

polecam:
http://www.isp.org.pl/files/36134192104 ... 185561.pdf
http://www.isp.org.pl/index.php?v=forum ... &c=9&ln=pl

to ja jeszcze raz...
mrbyte - nie chodzi mi o wielkie procesy spoleczno historyczne, o emigracje glodowe czy polityczne.

mam na mysli raczej to, co powoduje tymi ludźmi, a co z glodem i prześladowaniem ma niewiele wspólnego.
chodzi mi o ucieczkę od problemów, unikania trudnych rozwiązań, niezaangażowania w nic i ogólnego "olewatorstwa"
taką postawę sprowadzilismy tutaj jedynie do aspektów emigracji, ale ten sposób myślenia jest coraz bardziej powszechny w życiu codziennym. dowód? frekwencja w nadchodzących wyborach.