zainspirowała mnie
historia bombasa więc opowiem swoją...
prawie 3 lata temu zapragnąłem wynieść się ze Zgorzelca - szukałem miejsca bez ludzi -
cichego i spokojnego. Na codzień pracuję z około 200 dziećmi - więc po pracy miałem na prawdę dość wszelkich kontaktów.
Miejsce znalazłem - zdawało by się idealne. Domek na wsi, 15 km od Zgorzelca. Prawie wspaniale. Wzięliśmy kredyt i rozpoczeliśmy z żoną remont starego domku...
Pierwszy rok na prawdę było sielankowo. Upragniona cisza.
Po roku jednak pojawiła sie sąsiadka ( tez ze Zgorzelca)-
artystka. Artyzm polegał na puszczaniu
bardzo głośnej muzyki. Do tego pani uznała, ze jest wspaniałym , dotad nieodkrytym talentem i śpiewała ( masakra!!!!) i grała ile dusza zapragnie - pod moim płotem.Estradowe kolumny uniemozliwialy mi juz zupełnie jakąkolwiek egzystencję.Przypomniał mi sie obrazek, kiedy Izraelczycy w ten sam sposób próbowali wykurzyć Palestyńczyków z Jerozolimy.
Ok - pomyślałem - każdy ma swoje potrzeby - wytrzymam.
Nie wytrzymałem. Budki dla ptaków opustoszały. Dzieci chowały sie w domu. Na podwórku juz nie dało sie rozmawiać ( 20 arów!). Mimo zamknietych okien dzieciaki nie słyszały dobranocki...Dodzło do tego, ze w poszukiwaniu ciszy wracaliśmy z ulgą do Zgorzelca!
Próbowałem rozmawiać - w efekcie moja żona została zelżona, wielokrotnie nam grożono. Pod moją nieobecność próbowano wtargnąć do mojego domu gdzie spały moje dzieci...Rzucano w nas kamieniami...
Nigdy dotąd nie wzywałem policji. Któregos jednak razu odwiedzili mnie znajomi kumaci w prawie (sąsiadka od jakiegioś już czasu ewidentnie postanowiła mnie wykurzyć dźwiękiem - urzadzała koncerty kiedy tylko pojawilismy sie w naszym - kiedyś - tak upragnionym domku). Skończyło się na wezwaniu. Przyjechała policja z
Zawidowa. Niewiele wtedy pomogło. Od tego czasu - postanowiłem iść w zaparte. Wzywałem juz policję, kiedy tylko było głośno i mi przeszkadzało. Policjanci interweniowali
za każdym razem . Po roku sprawa trafiła w końcu do sądu grodzkiego. Sprawę wygrałem i sąsiadka przystopowała. Ale niestety - pewnych spraw nie da się już zaleczyć. Od tej pory nienawidzę
głośnej muzyki, a ludzi puszczajacych sobie na maxa- dla siebie i dla sasiadów uważam za
bezdusznych kretynów.
Działania
policji w mojej akurat sprawie oceniam
bardzo dobrze. Ogranicza ich prawo - strasznie kulawe- i ja to rozumiem. Muszą być spełnione wszelkie przewidziane procedury - a policja musi ich
bezwzględnie przestrzegać. Inna sprawa- to ta, ze
prawne buble powinny być jak najszybciej
zmienione, ale to juz przecież
nie rola policjantów