W piątek 3 lipca poszedłem do greckiej tawerny z kolegami pooglądać mecz i obalić flaszeczkę. Wszystko niby OK. Ale... No właśnie. Po raz kolejny za bufetem pijany barman nie bardzo kumał o co chodzi. Potrzebował wsparcia koleżanki. Zapytany o paragon - stwierdził, że w tym lokalu nie wydaje się paragonów, a tym bardziej fiskalnych. Obok jakiś gość poprosił o piwo z lodówki, dostał nalewane. Jak stwierdził, że chce to z lodówki to usłyszał, że takiego nie ma, choć stała cała półka. No i wyszedł.
Kiedyś już raz kolega poprosił o paragon to dostał jakiś kwitek na którym cena się zgadzała ale wpisane były inne rzeczy.
ŻENADA, ŻENADA, ŻENADA, ŻENADA, ŻENADA
Jeśli Grecy nie lubią płacić podatków, to niech ich nie płacą, ale w Grecji a nie tutaj.