To Ty masz jakiś problem... Ok. Facet już może nie jest szejkiem, za to potentaten budowlanym... A ty jesteś jego synem, żeś taki obrońca?
Napisałem Z Tego Co Wiem. A szejkiem nazwałem gościa, żeby nie pisać po nazwisku....

A jak ma go nazywać?..PAPCIO CHMIEL?

stare i nowe przejścia dla pieszych w mieście :

http://pocztowki.hostings.pl/bombas3/sp ... G_3178.jpg
http://pocztowki.hostings.pl/bombas3/sp ... G_3179.jpg
http://pocztowki.hostings.pl/bombas3/sp ... G_3180.jpg

...i pytanie: dlaczego właściciel linii busowej nie ustawił kosza na śmieci dla swoich klientów i czy płaci za śmieci wrzucane przez nich do kontenera, za których wywóz płaci sąsiednia wspólnota?

http://pocztowki.hostings.pl/bombas3/sp ... G_3181.jpg

Odpowiedź : bo musi być konkurencyjny i za 4 zł jeździć do Bogatyni.
Ktoś tu pisał ze na konkurencji zyskująklienci. Widać nie wszyscy

to prawda - na konkurencji zyskują klienci.
Ale by takowa zaistniała potrzebny jest wolny dostęp do wykonywania danej usługi.

Dostęp jest w pełni wolny do tego aurat rodzaju działalności nawet mozna z ulicy zrobic przystanek i nie stawiać koszy a smieci wywożą na koszt własny klienci / potencjalni mieszkajacy opodal/.

czyli: także ja czy mam z tym iść do sądu? /bo potrzeba ustawienia kosza była już kilka razy zgłaszana właścicielom linii busowej/.

chyba się nie zrozumieliśmy...
więc wyjaśnię to dokładniej:
by uzyskać koncesje na przewozy trzeba coś tam wypełnić/spełnić/opłacić. Jak koncesja jest w kieszeni to przewoźnik ma niewielki, ograniczony krąg firm mogących konkurować, dlatego maksymalizując swoje zyski inwestuje tylko tam gdzie jest to konieczne. Za brak śmietnika na przystanku nikt mu koncesji nie zabierze! A niezadowoleni/zniesmaczeni klienci nie z powodu ograniczeń nie mogą pojechać innym busem.

śmiem postawić tezę, ze koncesjonowanie przewozu osób naraża na dodatkowe koszty wspólnotę znajdującą się opodal przystanku.

A czy zgłaszałeś/liście tą potrzebę w Urzędzie Miasta bądź waszemu radnemu, który powinien dbać o wasze interesy? Nawet gdyby właściciel busów postawił tam kosz to kto by go opróżniał? Podpisanie umowy dzierżawcy z MPGK to już bardziej zawiła sprawa... Miasto jest właścicielem tego terenu i powinno ustosunkować się do waszych potrzeb. Ale aby rozpatrzyć waszą sprawę musi być złożone pismo.
Jeżeli z jakiś powodów sprawa postawienia kosza nie zostanie rozwiązana zgłoś się do biura poselskiego Romana Brodniaka - jego asystent osobiście się tym zajmie

Lepiej niech powie czy zdjęcia otrzymał

Sprawę zgłaszałem osobiście panu Dyrektorowi MPGK na jednym ze spotkań czwartkowych, na którym się zjawił. Podobnie jak potrzebę sprzątania ulicy dojazdowej do przystanku od strony Warszawskiej. Obiecał sprawą się zająć. Było to ze dwa miesiące temu, ale: zapomniałem - URLOPY się zaczęły

Z porady dotyczącej radnych i asystentów chętnie skorzystam, bo już o tym także myślałem, czy to jednak pomoże? w coraz mniej rzeczy już wierzę w tym mieście.

Na spotkaniach czwartkowych to można zgłaszać... Kaktusowi brak orzeszków na stole
Tak jak wspomniałem zacznij od swojego radnego. Zgłoś mu problem i poproś o interwencję. Jak okaże się Twój radny jest radny-nieporadny w skrócie "pionek" to możesz o swoich problemie porozmawiać z przewodniczącym Rady Miasta, który przyjmuje interesantów w każdą środę w siedzibie Rady od 15 do 17 (na drzwiach wejściowych są podane dyżury innych radnych). Przewodniczący Rady wszechmogącym nie jest (podobno pracuję nad tym ) ale jest w stanie wskazać rozwiązanie bądź osobą która to załatwi.

no właśnie, a ja szukałem tej informacji na GŁÓWNEJ TBLICY IFORMACYJNEJ UM, gdzie kiedyś to wisiało a teraz nie
po jednym piwie Karmi?

Ostatnio, podczas standardowej trasy spacerowej, przy placy Jerzego Popiełuszki widziałem taki obrazek:
dwóch kosynierów, chyba z MPGK, pracowicie, w tumanach kurzu, kosiło trawnik placowy. Żeby było śmiesznie, robili to dwoma żyłkowymi kosiareczkami. Trzeci grabił trawkę.
Na świecie takie powierzchnie kosi się kosiarkami samojezdnymi, co jest i logiczne i szybkie. Jeden człowiek na takiej kosiarce zrobi w takim samym czasie tyle, co sześciu, albo ośmiu takich, jakich widziałem spacerując.
O co więc chodzi?

O to, że mają żyłkę do koszenia.

A tak serio, to koszenie takimi pierdzącymi wynalazkami, to jakieś nowe hobby nad Wisłą, jakże celnie spuentowane w "Dniu świra".