PiTeK pisze:
Za obecny stan jest odpowiedzialny były dzierżawca a nie Urząd Miasta.
Ja twierdzę dokładnie odwrotnie... Za obecny stan Zalewu odpowiedzialny jest
wyłącznie Urząd Miasta a konkretnie burmistrz...
O ile dobrze pamiętam (i jak wcześniej wspomniałem), umowa dzierżawy została wypowiedziana już w 2007 roku. Jak sam piszesz, sprawa sądowa ciągnęła się rok, a więc do 2008 r.
Dzisiaj mamy 18 lipca 2012 roku, a więc od rozstrzygnięcia sądowego upłynęło
4 lata, w trakcie których miasto nie zrobiło tam dosłownie
NIC!Fakty wciąż pozostają niezmienne:
1) Burmistrz wypowiedział dzierżawcy umowę! Dlaczego??? Bo jak powiedział na sesji - ma własną wizję (albo koncepcję) zagospodarowania tego terenu...
2) Z powodu jego "wizji", miasto nie tylko, że utraciło pieniądze z tytułu dzierżawy, ale również przez brak zabezpieczenia tego terenu doprowadzono do ruiny zabudowania które się tam znajdują...
3) Pomimo upływu lat, burmistrz-wizjoner, nie zrobił dokładnie NIC na tym terenie, mieszkańcy natomiast utracili miejsce w którym spędzali wolny czas...
Wniosek: burmistrz nie tylko, że nie dba o podległy mu majątek gminy (który niszczeje a tym samym traci na wartości), ale wręcz uniemożliwił na tym dawniej atrakcyjnym terenie przeprowadzenie zapowiadanych przez dzierżawcę inwestycji, poprawiających jego wygląd...
Cytuj:
Los tego budynku dużo mówi (mi przynajmniej) o stosunku do "własności". Potworek niszczał i straszył latami, aż ktoś kupił grunt i go w końcu rozebrał.
Piotrze, sytuacja jest dokładnie taka sama, z tym, że w przypadku "Rybki" mieliśmy do czynienia z własnością prywatną, gdzie jeśli ktoś na tym tracił to jedynie właściciel. A burmistrz przez swoją karygodną decyzję nie stracił ani złotówki - zapewniam Cię...
Zalew jest własnością gminną, czyli naszą wspólną, i jeśli ktoś traci na tym (a na pewno traci) to właśnie my wszyscy. Z tym, że nikt się tym nie przejmuje, wszak jest to dobro wspólne a więc niczyje...