To nie ten sklep - ten był po drugiej stronie - Annabelle bodajże nazywa się teraz.

banderoza knajpa
W kamiennym kręgu kamienne stoły w parku obok MDK
amfa amfiteatr
aligator sklep ze wszystkim na daszyna- art. przemysłowe
Mojs za mostami

Aligator był chyba tylko z wyrobami ze skóry lub podróby skóry...

Ostatnio było u mnie starsza siostra , która umawiała się z koleżanką pod PEWEX-em - czyli w miejscu obecnej cukierni na skrzyzowaniu Daszyńskiego z Warszawską/Staszica itd. Nazwa już nie funkcjonuje , Pewexy były 2 (drugi w byłym pomieszczeniu TP SA prawie obok) - ale można uznać , że nadaje się do wątku

Aligator to byl poniżej eurodomu i facet sprzedawał tam elektronikę chyba z Berlina zachodniego hehehe.
Niezły był sklep Mercury na przeciw Graniczanki i podobny na przeciwko dzisiejszej tawerny ,teraz jest tam fryzjer .

Pewexy były 3. Kolejny był na przejściu granicznym - wstęp wymagał jednak troszkę kombinacji i lawirowania - nie bardzo chcieli do niego wpuszczać tych, którzy jednocześnie nie przekraczali granicy. Ale czasami udawało się zmylić czujność pograniczników...

to była Baltona.

Tam była Baltona (nie Pewex) - faktycznie trzeba było nieco się nakombinować żeby do niej dotrzeć. Ale wystarczyło , że rodzic tam pracował




To było później młody człowieku

Pewexy były trzy. Trzeci był w Hotelu pod Orłem.
A teraz pytanko.
Gdzie znajdował się lokal którego potoczna nazwa była "Czerwona oberża" lub " Pod Baranami"

Ja pamiętam bar z pieczonymi kurczakami na Getta, na przeciwko postoju TAXI, teraz jest tam chyba spożywczy. Pamiętam też uliczne budki tzw "warzywniaki". Jeden był na przeciwko Kośćioła Św. Bonifacego, drugi na przeciwko dt Centrum (ul. Okrzei), trzeci niewielki na Daszyńskiego obok Arkadii, czwarty malutki na Poniatowskiego, niedaleko SPnr3, mieli tam zawsze słonecznik z dolarami i wielkie kuliste kolorowe lizaki:) Jezeli chodzi o kawiarnie to była jeszcze "Delicja" na Daszyńskiego, obecnie chyba apteka, a także pyszne lody u "Kaczmarka" niedaleko Przyjazni.

Taka mała budka z warzywami stała też obok Graniczanki - po prawej stronie od wejścia.
Obok mnie na Tuwima był zielony warzywniak, który prowadziła rodzina Tarczyńskich.

o przepraszam, ten warzywniak to był obok mnie ;) mieszkałem na parterze, Tuwima 12/3 i z mojego balkonu można było dosłownie wejść na dach składziku za zieleniakiem.

Był w budynku w którym obecnie jest Bank Zachodni WBK

Warzywniak był również na Warszawskiej pomiędzy tasiemcem (nr 50) , a wieżowcem punktowcem (nr 52) - zmieciony obecnie z powierzchni ziemi. Stoi tam budynek mieszkalny z użytkowym dołem wynajmowanym komukolwiek...
Całe lata pracowała tam pani która wiedziała wszystko o wszystkich - taki obecny google

To było urocze

Mieszkałem w tym szpetnym wieżowcu...

Niezłe były też zapiekanki na Staszica, ta sama Pani miała też punkt z frytkami na Getta, chyba jedyny w latach 80 w Zgorzelcu, a frytki były prawdziwe i pyszne, w papierowych torebkach, krojone na miejscu a nie mrożone z hurtowni... Był też bar z metalowymi stołami identycznymi jak te na "patelni", który znajdował się na rogu Warszawskiej i Dąbrowskiego tam gdzie słynny sklep P. Kalaty:) Nazywał się chyba U Ewy, ale u nas na osiedlu mówiło się "U Wasągowej" ze względu na nazwisko właścicielki. Na koniec przypomnę jeszcze o sklepiach: WCH w pawilonie koło "Doroty" przy Armii Krajowej, był to sklep z elementami umundurowania wojskowego, czasem tanio można było kupić stilonowe skarpetki i "fajne naszywki", i RTV znajdującym się przy Armii Krajowej na miejscu dzisiejszej apteki, gdzie poczciwy starszy pan "Teodor" sprzedawał płaskie baterie a kolejki za kolumnami Tonsilu ciągnęły się aż do Sądu...

To fakt - żywiłem się nimi na początku lat 90-tych
Skoro jesteśmy przy tym temacie to nic nie przebije hot doga na stacji Zgorzelec Ujazd - one nie były z parówką ale z pieczarkami
Kosztowały , o ile dobrze pamiętam , koło 3 złotych