Odnośnie Baltony to zaczyna już powoli znikać.


Z lat młodości pamiętam stanie w kolejce do kiosku przy Tuwima w oczekiwaniu na gazety w których był jakiś plakat piosenkarzy, rozkładówka!! Oczywiście mama jak tylko widziała, że szykuje się do wyjścia po ową gazeta mówiła ' kup mi wate jak bedzie'

Dla zainteresowanych DDR owskimi ślizgaczami, ciągle jeszcze można je kupić
http://www.ebay.de/csc/i.html?_fln=1&LH ... leiter+DDR

Tak , starszej daty. Ja byłem bardzo młody jak się wyprowadził - ale opowieści o nim były. M.in. o tradycji ściągania butów przed wejściem do...skody



O tak



Bywałem tam - ale zakupów nie robiłem.



Jakby co to jeden transformator mi został - ten duży ze stałym 12V (regulowany pokrętłem do lokomotyw) i 16V zmiennego do zwrotnic itp.
fz1 bodajże - aż dziw , że pamiętałem nazwę - są na allegro :
http://allegro.pl/ShowItem2.php/itemNot ... db-polecam




Do Baltony wejście mieli m.in. celnicy. Lub bezczelne typy które wchodziły na pewniaka. Czasem mi się udało



Miałem takie. Pierwszą rzecz jaką się robiło to ścinanie pilnikiem przednich ząbków , które hamowały. Uwielbiałem jazdę na nich

To może chciałby stać właścicielem jednego z pierwszych takich dowodów ?

Nie wiem do czego nawiązałeś, ale miałem na myśli, że zaczynają ją już rozbierać tzn.nowy właściciel zaczyna ją wyburzać. Kantory już dziś zaczęli rozbierać. Ciekaw jestem co tam powstanie.



Z perspektywy czasu widzę jakie to było niebezpieczne, z śrubokrętem w kieszeni się jeździło, a to dlatego bo ciągle się te śrubki od regulacji się obluzowywały.

Do niczego nie nawiązałem - tylko pamiętam jaką tajemnica owiana była Baltona. Nieliczni mieli dojścia żeby tam dotrzeć



Tak. Dziś pewnie dzieciaki by sobie krzywdę zrobiły. My byliśmy inni i strat nie było

A te dresy ortaliony to koszmar jakiś był

No nie gadaj, że takich nie miałeś:) Każdy szanujący się małolat powinien przez to przejść

Te z OTISU były bawełniane. Takie fajniusie na owe czasy. Błękitne, żółte i białe chyba. Jednokolorowe. Dziś to raczej wyglądałyby jak piżama Miałem taki komplecik błękitny. Śmigałem w nim na Simsonie, a później na MZ ETZ 251 aż mi się kolana wypchały i zaczął służyć jako podomka


Taki oto przemiły tekst znalazłem w sieci, przemiły i trafnie ukazujący nasze wspomnienia o tamtych czasach:

Świat tamtych dni tak odległy jednak wzbudza wspomnienia. Byłem dzieciakiem w tamtych czasach więc wspomnienia mam jedynie przyjemne. Nie było świata komputerów, powszechnej telewizji. Na kolorową telewizją chodziłem do Koleżanki Małżonki podówczas Koleżanki Dziewczyny. Życie dzieciaka było wtedy jakoś mniej skomplikowane. Nie miałem tysięcy problemów, które dziś przeżywają moje dzieci. Wszystko było dla mnie proste i jasne.


Dziś miałbym ochotę walnąć sobie mineralną z saturatora i przepalić ją klubowym, może wtedy problemy dnia dzisiejszego przestałyby na chwilę istnieć. Jestem ciekaw ile z takich wspomnień zostało w was. Czy świat już tak pognał na przód, że nie pamiętamy tego co było naszą młodością?

za: http://nicalbonic.blox.pl/2006/09/WSPOM ... rator.html

Ja byłem inny
Nie miałem takich.
Miałem model produkcji NRD-e



oj...one gorsze niż popularne były



Nie spodziewałem się , że zaglądasz do harry'ego

To źle czy dobrze?

My tu sobie tak gadu, gadu, a nikt jeszcze nie wspomniał o Walkmanie Sony i zegarku z siedmioma melodyjkami. to dopiero były gadżety. W Polsce dość późno pojawił się "bliźniak" pierwszego Walkmana o swojskiej nazwie Kajtek.

Miałem takiego walkmana - był na 4 baterie AA i zżerał je w zastraszającym tempie.

Dobrze.
Swego czasu czytałem go regularnie



A'propos walkmana - kupiłem jakiegoś (nie pamiętam marki) i za pomocą specjalnych kabelków wyprowadzonych z tyłu radia SAFARI 5 mój maluch (zielony groszek rocznik '86 JEZ 0006) oprócz hałasu silnika wydobywał z siebie dźwięki z kaset
W maluchu miałem taką ekstra kieszeń z osłoną dodatkowego głośnika dokupioną osobno po stronie pasażera. To tam podróżował walkmen



Ja miałem szajbę na tle zegarków. Zmieniałem często , a najlepszym zakupem był SEIKO. Wkrótce okazało się , że to podróba - wyszło , gdy we Wrocławiu czyściłem pył za szybką Potem kupowałem w Goerlitz (były już Casio - salon na końcówce Berlińskiej) - wtedy ponosiłem nieco i sprzedawałem za złotówki z zyskiem. Wtedy mówiono o takich ludziach spekulanci

Też miałem taka w swoim żółtym szerszeniu JAZ 3402 rocznik 1984

Ja chyba jednak JAZ 0006 miałem - bo coś mi to JEZ nie pasuje wzrokowo
Potem miałem JAZ 4444 - zawsze mam łatwe n-ry rejestracji

Ciekawe dlaczego




Obawiam się, że dziś taki twór jak sanepid (bynajmniej w tej postaci) nie dałby zgody na taki seturator na świeżym powietrzu "bo się ludzie potrują", kiedyś pili i się nie truli.

Odnośnie tamtych czasów to mama opowiadała, że jak chciałeś strzelić lufe w knajpie to musiałeś zagrychę kupić. Nie jednokrotnie na dwóch sałatkach cały dzień obiechały, bo klient płacił ale jeść nie chciał