maxell to było raczej marzenie ściętej głowy, nigdy nawet nie widziałem w naszym pewexie. nadrabiałem z tymi marzeniami już w latach 90tych za rzeką, tam pamiętam później głównie zaopatrywałem się w kasety - a czasami zdarzało mi się nie ukrywam również, co przyznaję dziś ze wstydem tę i ową ukraść. pamiętam, że były tam w latach 90tych obok kaset żelazowych i chromowych też jakieś dziwadła noszące oznaczenie metall, metalowej chyba nigdy nie miałem i w sumie nie wiem co to było za cudo, rodziły się też wtedy magnetofony cyfrowe, ale to dziecko techniki zostało chyba szybko zjedzone przez nagrywarki CD ;)
a propo kaset przypomniała mi się opowieść kolegi o kuzynie, który był marynarzem i handlował kasetami, myk polegał na tym, że potrafił on rozpakować kasetę z folii tak, ze nadawała się do ponownego zapakowania, wymieniał w nich oryginalne taśmy na stilonowskie i oddawał do komisu na sprzedaż a stilony z taśmami lepszej jakości były tylko dla znajomych królika;) kombinowali ludzie wtedy jak mogli.
ja pamiętam kiedyś w komisie na czachowskiego sprzedawałem walkmana i facet poprosił mnie aby mu zostawić w środku kasetę do demonstracji, no i cymbał sprzedał mi tego walkmana razem z tą kasetą, wściekły byłem jak pies bo to była oryginalna kaseta (nie żadna z rynku) Talking Heads, po której zostało mi tylko pudełko, ale muszę przyznać, że zapłacił mi za nią uczciwie, choć dla mnie to była wtedy marna pociecha.

maniakiem komputerowym nie byłem nigdy i nie jestem - zaczynałem dopiero od pentium100 i windowsa 95 - ale wygląda ładnie, jak z odysei kosmiczej kubricka mógłby się nazywać HAL ;)
(zdziwiony byłem kiedy się dowiedziałem, ze HAL w tym filmie to była gra literowa z IBM, który jest ułożony z kolejnych do tamtych liter)

Pamiętacie szklane ryby??? Prawie każdy miał taka w domu na telewizorze )))) Nie było dwóch takich samych.
Kilka lat temu na szklanych rybach zrobiłem interes życia :] Kupowałem takie po 20-30, a sprzedawałem nawet po 130. Nieraz z pracy wynosiłem dwie wielkie torby pełne szklanych ryb. Myślałem, że moda na nie przeminęła wraz z epokę PRL-u, a tu patrzcie. Po jakimś czasie ceny ryb spadły i przestało mi sie opłacać handlować nimi.

Takowy to ja zrobiłem na popularnych. Takich podłych papierosach. To było na końcówce lat 80-tych. Kumpel dostał cynk o podwyżce cen. Ja , jako młody kierowiec malucha , objeździłem z nim wszsytkie kioski. Skupiliśmy faje. Zainwestowałem chyba 60tys. Za kilka dni otrzymałem 160tys. Ile on zarobił nie wnikałem - ale sam to opchnął. Pięknie było...



Pamiętam ale nie miałem nigdy



Fakt - ja chyba w Zielonej Górze kupowałem. Albo Wrocławiu. W kwestii zaopatrzenie to żarski Pewex był lepszy niż nasz...

Ja potem 10-cio paki Maxell'i miałem z USA - chrom oczywiście



W założeniu miały być lepsze. A były gorsze niż Cr lub FeCr. Ponadto podobno niszczyły głowice



Oj tak...
Zwłaszcza gdy nastała era Berlina Zachodniego...



Ja sie na tych machinach kompletnie nie znam

W sklepie pewex kupilem swoje pierwsze dzinsy firmy Rifle. Rewelacja to była, dałem za nie 27 $ wszyscy mi zazdrościli. Zbierałem na nie 2 lata.

A pamietacie sklep z różnościami na Kościuszki na przeciwko gminy?

Tak - drugi o podobnej branży był vis'a vis Stomadentu w ciągu tych bud.
Handlowali przede wszystkim szpetnym szkłem sprzedawanym (i przemycanym) Niemcom przez osoby pracujące za Nysą.



Ja akurat , bywało , dżinsy nosiłem po bracie
On kupował też tam - w tym drugim Pewexie gdzie nawet materiały były na sprzedaż.
Sąsiadka moja tam pracowała - to był prestiż

A'propos sąsiadów - ś.p. Michał Korda mieszkał na moim piętrze.
Petryków 2 piętra niżej.

Petryków - to nauczyciel matematyki? Chyba chodziłem do niego na korepetycje. Taki stanowczy nauczyciel starej daty?

znajomy powiada, że dla niego komputer jest dowodem na istnienie boga ;)

Hehe kupowałem tam miniaturowe żołnierzyki, w skali 1:72

Czy pamięta ktoś dresy-kombinezony z Otisu? Niebiesko-pomarańczowo-białe lub zielono -czarno-białe chyba... To był szał Do tego konieczne były gumowe sportowe buty za kostkę z wywalonymi językami.

Simsonka też miałem ale go dorżnąłem Zamieniłem go na WSKę, którą mam do dziś

Pamiętam też jak w kioskach ruchu sprzedawano papierosy "na metry". Odmiana popularnego odcinana nożyczkami w długich kawałkach. No i gazety, takie jak "Świat Młodych" , "Płomyczek" lub "Młody Technik". Najlepszy papier i kolory miał "Kraj Rad". Przydawał się zawsze na plastykę do szkoły jako zródło materiału do wycinanek

Pamiętam też jak w szkole pronumerowało się rosyjskie gazety dla dzieci, niektóre z płytą w środku. Uczyliśmy się z nich rosyjskich piosenek, które śpiewało się na występach w Świętoszowie, wtedy jeszcze zamieszkałym przez Rosjan.

brałem raz udział w takim wypadzie do świętoszowa, piosenki do dziś mi chodzą po głowie - taczanka, dzień rażdieńja itp :)
inna rzecz, ze te ich piosenki abstrahując od historii i sytuacji politycznej potrafią być naprawdę piękne - jak to mówią dyszyszczipatielnye... mnie rozbraja ta piosenka z cudaczka kiwaczka - yellowowi się powinna spodobać, bo tam pociąg w dal odjeżdża ;)
http://www.youtube.com/watch?v=aKQU79YJ3dQ

Ja przez bolkową traume miałem uraz do muzyki...
Nie byłem muzykalny w tym kierunku przynajmniej



nooooo , urocze
Ale kilo_jablek też pewnie się zachwyci , bo on do Zagajnika na pociągi jeździ



Też to pamiętam - dość długo trzeba było te badziewie kupować - licząc na lepszą ocenę z rosyjskiego

A'propos płyt. Tych winylowych właśnie.
Kumpel , działacz wywrotowy i Solidarnościowiec (wrzucał ulotki na dach windy - dzięki czemu można było je poczytać czekając na przyjazd windy z dołu) słuchał radia BBC. Tam były jakieś proste konkursy i trzeba było wysłać odpowiedź listem. Wysłałem i otrzymałem 2 single jako nagrodę

In Tua Nua - jedna z tych płyt. Druga równie dziwna

http://www.youtube.com/watch?v=InmR5R1X428

Za nic nie mogę sobie przypomnieć jak te gazetki się nazywały. Pamietam za to gazetkę Tiechnika Mołodioży. Były tam ciekawe prototypy samochodów

wiesiełyje kartinki jeśli dobrze zapamiętałem - a, był jeszcze kałabok i to chyba w kałaboku były płyty?
w technikum z kolei prenumerowaliśmy moskowskie nowosti u Warawki, to była naprawdę ciekawa gazeta pod koniec lat osiemdziesiątych, do dziś pamiętam zdjęcia zrezygnowanych sowieckich żołnierzy podczas odwrotu z Afganistanu.

niezła historia :-)))

Super! Jeżdże nie tylko do Zagajnika, co roku przebywając w okolicach Zamościa zawsze odwiedzam LHS, czasem też robię wypady na Śląsk w okolice Kędzierzyna, tam jezdzi dużo towarowych

Pamiętam Składnicę Harcerską w Zgorzelcu na "Manhattanie". Tam nabyłem swoje pierwsze modele i tory do kolejki HO. Teraz mam tego pół szafy, może kiedyś będzie z tego makieta

Zagajnik...
http://postimage.org/image/jbwnyp2l9/



"Wiesiełe kartinki" i "Murziłka"

http://ryms.pl/artykul_szczegoly/91/wie ... nstwa.html

Chodziło mi właśnie o Murziłki