forum.zgorzelec.info
http://forum.zgorzelec.info/

rowe rowe historie
http://forum.zgorzelec.info/viewtopic.php?f=64&t=1115
Strona 1 z 10

Autor:  bombas3 [ 06 lip 2006, 15:42 ]
Tytuł:  rowe rowe historie

Sporo ludzi korzysta z wyjazdów rowerowych poza miasto, sporo jeździ po Zgorzelcu, w tym i ja.
Jakie mam problemy poruszając się po mieście :?:
Przede wszystkim, brakuje obowiązujących i respektowanych, stosowanych zasad ruchu rowerowego. Rowerzyści tolerowani są zarówno na jezdni, jak i na chodnikach. Żadna jednak z tych możliwości nie jest optymalna.
Z trzech naszych burmistrzów dwóch na pewno jeździ rowerem, może trzeba byłoby ich namówić, aby częściej jeździli własnie po mieście.
Jak więc rozwiązać, tą kwadraturę koła przy braku ścieżek rowerowych:?: :?.
Widzę tu dwie możliwości. Pierwsza to przeniesienie ruchu rowerowego na wydzielone pasy jezdni (tak jak to jest stosowane w wielu miejscach w Goerlitz), wystarczy koncepcja, trochę farby i załatwione. Czas jest po temu odpowiedni, bo podobno opracowywana jest nowa organizacja ruchu kołowego w mieście, może więc ktoś pomyśli o bezpieczeństwie rowerzystów, panie burmistrzu Aniszkiewicz i panie burmistrzu Gierwielaniec
:?: :roll:
Druga ewentualność, to trakty, na których możliwe jest wydzielenie pasa dla rowerów na chodnikach (np. na odcinku ul. Warszawskiej pomiędzy wiaduktem a Maratońską: chodnik jest tam szeroki). Rowery miałyby swoje miejsce i nie jeździłyby wszędzie, gdzie to jest możliwe, stwarzając zagrożenie dla pieszych (też: decyzja, trochę farby, szablon i po sprawie).
No i oznakowanie tam, gdzie ruch rowerowy jest określony.
Rowerzystów jeździ po Zgorzelcu setki, czas o nich pomyśleć i nie chować głowy w piasek, udając że problemu nie ma.

Autor:  viper126pzgc [ 06 lip 2006, 16:19 ]
Tytuł: 

Ja już kiedys poruszałem na tym forum podobny temat, było to jkoś rok temu.
Pisałem wówczas tak:

Kilkadziesiąt minut temu, jechałem sobie z synem na rowerze, jechałem po chodniku.
Nagle od tyłu zajechał mnie wielki srebrny mercedes, wjechał na chodnik (w tym miejscu bardzo wąski), celem zaparkowania samochodu i potrącił mnie lusterkiem o mało nie przewracając.
Roztrzęsiony spytałem co on sobie sobie myśli, kim on wogóle jest że rozjeżdża ludzi na chodniku. Facet i siedząca obok niego żona zaczęli cwaniakować że to ja zachaczyłem o lusterko . Więc zawiadomiłem policję i czekałem na ich przyjazd.
Przyjechało dwóch miłych panów. I zapytali co się stało. Więc ja opowiadam, a oni to będzie mandat, rowerem się po chodniku nie jeździ. Facet zaczął kłamać że on sobie stał na chodniku, a policjant że tak czy inaczej złamał przepis bo nie zachował wystarczającego miejsca dla pieszych i też będzie mandat.
Ja zapytałem policjanta czy w naszym kochanym Zgorzelcu odważyłby się wyjechać z małym dzieckiem rowerem na ulicę. On nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, znów zaczął że przepis to przepis i jak mi coś nie pasuje to z dzieckiem mam choodzić pieszo albo wozić wózkiem. Synka przewoziłem na rowerze w specjalnym, atestowanym foteliku ze specjalnymi pasami. Odmówiłem przyjęcia mandatu. Plicjant powiedział że w takim razie skończy się w sądzie. W międzyczasie poprosiłem o zbadanie alkomatem pana który mnie potrącił. No i zbadali jego i mnie, wynik u obu 0,00.
Skończyło się pouczeniem, nie byłem tym zadowolony, ale po sądach też się włóczyć zamiaru nie miałem. Na zakończenie powiedziałem policjantowi że we Wrocławiu to może bym wjechał z dzieckiem na ulicę, ale w Zgorzelcu nie. I nawet gdybym miał co dzień mndat łapać, i tak będę z dzieckiem po chodniku jeździł. Wsiadłem na rower, powiedziałem do widzeniam panom policjantom i pojechałem w swoją stronę.

I co myślicie na ten temat? Był rower na chodniku, był wielki srebrny mercedes i była oczywiście zgorzelecka policja. Jednym słowem paranoja na kwadratowych kołach .

Autor:  F!fkaM [ 07 lip 2006, 19:52 ]
Tytuł: 

Ja też preferuję rower jako środek transportu i zgodzę się, że poruszanie się tym pojazdem po naszym mieście jest ryzykowne. Parę razy mnie potrącono na ulicy, całe szczęście niegroźnie (największy wypadek to stłuczone tylne światło). Na chodniku zaś piesi i władze mają pretensje. To co w tej sytuacji robić? Ja po prostu przekraczam granicę i kosmopolitycznie jeżdżę po Goerlitz, a nawet dalej. Tam nigdy nie zdarzyło mi się, że ścieżka rowerowa kończy się w jakimś absurdalnym miejscu, lub prowadzi donikąd (z Zgorzelcu ścieżki te są po prostu pocięte). A druga sprawa, że jak zostawi się u nas rower na jakiejś prowadnicy, to często po powrocie zastaje się oplute siodełko lub (w najlepszym wypadku) poprzestawiane przerzutki. Dużo lepiej, przyznam uczciwie, rowerem jeździ się też po okolicznych wioskach (bynajmniej tam, gdzie są odrestaurowane drogi...).

Autor:  TGV [ 07 lip 2006, 19:57 ]
Tytuł:  rowe rowe historie

to jest temat ktory jak tylko robi sie cieplo powraca i jesli nie zostanie nic w tym kierunku zrobione problem rowezystow bedzie sie co rou powtazal. sam duzo jezdze rowerem jak jest cieplo - dla sportu, jako kierowca i rowezysta widac ze w naszym miescie brakuje miejsc dla rowerow, ale problem polega na tym ze kierowcy samochodow nie szanuja rowerzystow, a rowerzysci to w wiekszosci przypadkow kompletni ignoranci jesli chodzi o prawo ruchu drogowego - zero wyobrazni zarowno ze strony kierujacych rowerem jak i samochodem - poprostu troszke wiecej kultury i pomyslunku zlagodzi ten problem

Autor:  bombas3 [ 08 lip 2006, 5:24 ]
Tytuł: 

Jeśli chodzi o znajomość przepisów: dokumentem uprawniającym do jazdy rowerem jest karta rowerowa. lub prawo jazdy. trudno powiedzieć, ile osób jeździ nie mając żadnego z tych dokumentów.
Ścieżki rowerowe. Zaczęto kiedyś na ul. Kościuszki tworzyć miejski pas drogi rowerowej, zaznaczono to czerwoną kostką, strzałkami kierunku ruchu i dwoma niezależnymi pasami. Determinacji starczyło na kilkadziesiąt metrów ścieżki. Potem w dół Kościuszki prowadzą już dużo węźsze czerwone pasemka, które nie wiadomo, czy są pasmami ruchu rowerowego, czy też nie. Jeszcze dalej zaczyna się radosna tworczość pozbawionych nadzoru brukarzy: paski zwężają się do półmetrowej szerokości a na Ujeździe, pomiędzy wiaduktami mają formę szachownicy :lol:
przykład: http://www.zinfo.hostings.pl/bombas3/sp ... ow3146.jpg
Nikt nad tym nie panuje. Brak jest w mieście znaków skierowanych wyłącznie do rowerzystów, jeśli już pojawia się logo roweru, to na ogół trakt łączony jest z ruchem pieszym :P
Ostatnio miałem na ten temat rozmowę z naczelnikiem wydziału inwestycji UM, który twierdzi, iż jest w Zgorzelcu wiele "ścieżek rowerowych", których wykaz obiecał mi udostępnić. Jeśli tylko znajdzie się on w moim posiadaniu umieszczę go na forum. Może faktycznie są w Zgorzelcu ścieżki rowerowe, tylko nikt, a już szczególnie rowerzyści o nich nie wiedzą :?: :roll:

I na koniec: może nadszedł już czas, aby rowerzyści upomnieli się o swoje prawa w mieście, może wzorem innych miast zacząć wywierać wpływ na władze za pomocą różnych sposobów :?

Autor:  viper126pzgc [ 08 lip 2006, 13:24 ]
Tytuł: 

Bombas, jesteś w błędzie.
Od jakieś czasu, aby jechać rowerem, wymagana jest pełnoletność i dokument ją potwierdzający np. dowód osobisty. Karta rowerowa lub motorowerowa wymagana jest od osób które pełnoletnie nie są. To samo tyczy sie motoroweru.
Podobnie jest w kwestii karty pływackiej.

Autor:  xionc [ 08 lip 2006, 15:35 ]
Tytuł: 

Ble, pomysl zeby utworzyc sciezke rowerowa kosztem ulicy ktora jest jedna z glownych, jezdza po niej karetki z i do szpitala jest po prostu chory. Zeby bylo smieszniej rowerzysci i tak jezdza ta nieszczesna ulica, co gorsza zawsze musza jechac srodkiem :shock: tamujac ruch. Bez sensu

Autor:  z_drw [ 08 lip 2006, 17:07 ]
Tytuł: 

xionc pisze:
Ble, pomysl zeby utworzyc sciezke rowerowa kosztem ulicy ktora jest jedna z glownych, jezdza po niej karetki z i do szpitala jest po prostu chory. Zeby bylo smieszniej rowerzysci i tak jezdza ta nieszczesna ulica, co gorsza zawsze musza jechac srodkiem :shock: tamujac ruch. Bez sensu

Jadąc rowerem ulicami miasta, ZAWSZE jadę ŚRODKIEM pasa jesdni.
A to po to, by smrodziarze w swych smrodzących maszynach nie przeciskali się obok na "trzeciego","czwartego" i "piątego".
Tak osobowe, JAK i autobusy.
A zwłaszcza autobusy.

Chce się przeciskać?
Musi mnie OD RAZU rozjechać, przez łeb ,a nie tak, bym leżąc na chodniku poturbowany, potem miesiącami dogorywał.

Kiedyś jeżdziłem _praworządnie_ ale jak kilka razy taksiarze mnie wyprzedzali na zakrętach, a autobusy ocierały się mi o kierownicę, zmieniłem styl jazdy.
A kierowców, mielących w zębach przekleństwa, mam w de.
Jak zmienią ONI styl swych jazd, to i ja powrócę do jazdy _praworządnej_, t.zn. przy krawężniku.
To tak a'propos.

Autor:  Renegat [ 08 lip 2006, 21:40 ]
Tytuł: 

Bombas może zroibć Przejażdzke po mieście dajmy z tobą i Alexem oraz z Burmistrzem i np kilkoma radnymi ;p

Autor:  aleksander [ 09 lip 2006, 0:56 ]
Tytuł: 

A ja przepraszam to za jakie grzechy ? :twisted:

Autor:  bombas3 [ 09 lip 2006, 6:57 ]
Tytuł: 

Kiedyś napisałem taki tekst z myslą o publikacji. Jak dotąd nie było takiej okazji, więc zamieszczam tu, mimo iż niektóre jego myśli już się tu wcześniej pojawiły.

Cytuj:
Kilka dni temu nieopodal wejścia do mojej klatki schodowej stał młody rowerzysta trzymający się za obficie krwawiący nos. Gdy zapytałem, co się stało odpowiedział w krótkich słowach i poprosił o pomoc. Żona przyniosła paczkę chusteczek higienicznych i krwotok został zahamowany.
Co się wydarzyło? Młody człowiek z kolegą jechał chodnikiem i w pewnej chwili dostał mocno w nos od starszego jegomościa, przeciwnika jeżdżenia rowerami po chodnikach dla pieszych. Uderzenie było tak mocne, że nos został rozbity.
Kilka już razy zabierałem się do napisania artykułu o przestrzeganiu zasad ruchu w mieście, ich kontrolowaniu, o kulturze związanej z ruchem kołowym i potencjalnych niebezpieczeństwach, jakby nie dostrzeganych przez władze miasta.
Przykład rowerzysty powinien skłonić do pomyślenia, czy tak naprawdę wszystko jest OK.?
Teoretycznie jezdnia ma służyć ruchowi pojazdów kołowych, głównie samochodów, chodniki zaś ruchowi pieszych z wyjątkami ruchu kołowego w postaci wózków dziecięcych oraz inwalidzkich. Wg kodeksu ruchu drogowego rowery są pojazdami kołowymi, powinny więc na równoprawnych zasadach korzystać z jezdni. Jak to jednak wygląda w praktyce? Wygląda tak, że rowerzyści w większości przenieśli się na chodniki dla pieszych, po których pędzą z prędkością nieraz przekraczającą 30 km/h. Grozi to poważnymi konsekwencjami w wypadku zderzenia z pieszym, szczególnie gdy wychodzi on niespodziewanie z bramy i widać go w ostatniej chwili. Rowerzysta, powie ktoś, sam sobie winien, kto jednak zagwarantuje bezpieczeństwo pieszemu? Dlaczego rowerzyści boją się jezdni? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie proponuję wsiąść na rower i przejechać w środku dnia wzdłuż miasta: Daszyńskiego, Warszawską i Łużycką. Cokolwiek bym tu nie napisał, nie odda horroru związanego z przejażdżką.
W miastach, które mają szczęście posiadać myślące parlamenty zauważono problem wcześniej i rozwiązano go tworząc (podkreślam: tworząc a nie: budując, co wiąże się z dużymi nakładami) tzw. ścieżki rowerowe. Są to albo asfaltowe paski szerokości 1-2 metrów lub też wydzielone paski skraja jezdni, służące wyłącznie pojazdom rowerowym. W miastach holenderskich trakty takie posiadają osobną sygnalizację świetlną, podnoszącą bezpieczeństwo. W miastach bliższych nam (Goerlitz), stosuje się znaki dotyczące ruchu rowerowego. Można więc w wielu miejscach jechać rowerem „pod prąd”, bowiem rower w drugiej części naszego miasta jest także pojazdem uprzywilejowanym. Nie jeździ się tam po chodnikach na ogół, bo miejsce roweru jest ściśle określone, dba się również o zdrowie i bezpieczeństwo cyklistów.
Kilkanaście lat temu z wielkim hałasem i rozmachem powstawać zaczęła Pierwsza Ścieżka Rowerowa w Zgorzelcu przy ulicy Kościuszki. Starczyło zapału i wspólnego działania na jej pierwsze (i ostatnie) kilkadziesiąt metrów, po czym problem odłożono na półkę. Powstały odcinek stanowi obecnie coś w rodzaju Skansenu Zgorzeleckiej Cyklistyki. Na szarym polbruku mkną w dwie strony czerwone ścieżki z logo roweru i ze strzałkami oznaczającymi kierunek jazdy, po czym nagle wszystko się kończy i można co najwyżej uszkodzić jakiegoś piechura. Albowiem czerwony kolor, przyjęty dla ruchu rowerowego, pojawia się następnie w postaci, owszem, sugerującej użytkowanie przez rowery, lecz już bez logo i w zwężonej formie. Rowerzysta może nie zauważyć zmian, lecz z pewnością to uczyni, gdy jadąc ową ulicą Kościuszki dojedzie już prawie do Daszyńskiego i nie zauważy wyrastającego nagle na tym trakcie kiosku Ruchu o konstrukcji nieco mocniejszej, niż konstrukcja roweru.
Kolor czerwony, z którym widać, nie wiadomo było co zrobić, zaczęto więc stosować do ozdóbek chodnikowych łącznie z różnymi szlaczkami i szachownicą (ul. Łużycka, jedna z mniej bezpiecznych dla rowerów). Radosna twórczość wykładowców chodnikowych jest na miarę osób dozorujących te prace. Z całą jednak pewnością nie na miarę potrzeb tysięcy zgorzeleckich rowerzystów.
Wyobraźnia jest cechą niezbędną w procesie planowania i rządzenia miastem. Dlaczego jej więc brakuje w tej kwestii? Odpowiedź jest być może prosta: który z radnych zgorzeleckich jeździ rowerem? Po mieście? W godzinach dużego ruchu?
Natomiast, jak widać, królem zgorzeleckich ulic (jezdni, chodników, trawników itd.) jest samochód. Nawet, gdy stoi 0,80 m od budynku i przejście pieszych jest utrudnione, nie spotkałem nigdy reakcji miejskich służb porządkowych i próby zmiany tej sytuacji. Utworzone zatoki parkingowe po obu stronach (dlaczego po obu?) ulicy Warszawskiej są, jak się wydaje nieco krótkie, bo parkujące skosem pojazdy zajmują dodatkowo kilkadziesiąt centymetrów i tak już zwężonego chodnika, wjeżdżając z reguły jednym kołem na chodnik i zabierając dalszy kawałek chodnika. Są miejsca, w których trudno w tych warunkach minąć się dwom osobom, na tych tzw. „chodnikach dla pieszych”, które zaczynają być nimi tylko z nazwy. Dodam, że szerokości jezdni nie zmieniono.
Następnym dowodem na dyskryminowanie pieszych jest Park Paderewskiego. Przecięty w trzech miejscach pełnoprawnymi traktami jezdnymi (ul.: Chopina, Moniuszki i Szymanowskiego), przestał być w tym momencie parkiem, stając się poprzecinanym smrodem i hałasem niebezpiecznym kawałkiem zieleni.
Apeluję więc do pieszych użytkowników naszych ulic: nie dajcie się zepchnąć na podwórka (które może by na tym zyskały, bo dostrzeżono by ich potrzeby), nie pozwólcie panoszyć się opancerzonym blaszanymi karoseriami aroganckim samochodziarzom. Ulice są dla wszystkich, także, a może przede wszystkim – dla pieszych!
Zwracam się do rowerzystów: walczmy o swoje prawa! Ekologia i zdrowie – to nasze atuty i argumenty. Zróbmy choć raz w roku Dzień Cyklisty, niech na ulicach Zgorzelca znajdą się wyłącznie pojazdy nie smrodzące i nie hałasujące.
Przyszłość należy do nas!

Autor:  Renegat [ 09 lip 2006, 9:36 ]
Tytuł: 

Alex ty tak za całokształt :p Można też powiedzieć że za to że ostatnio na forum można zobaczyć twoje nowe posty ;p;p;p

Autor:  TGV [ 09 lip 2006, 10:59 ]
Tytuł:  rowe rowe historie

z_drw i jedziesz sobie cale 15km/h i jestes z siebie dumny - ile znaczysz ile teraz od ciebie zalezy, wszyscy cie podziwiaja - blokujesz caly ruch - to sie nazywa dostosowanie do warunkow na drodze.
rozumien ze jzda rowerem nie jest bezpieczna, sa, jezdze po chodnikach bo po ulicy sie boje ale takim zachowaniem tylko potegujesz agresje kierowcow wobec rowerow

Autor:  Renegat [ 09 lip 2006, 11:21 ]
Tytuł: 

Wczoraj wieczorem ( 22) nasza policja miejska mnie dobiła - jadąc sobie chodnikiem bo dojerzdzałem do domu ( 10 metrów) zatrzymała mnie policja i zaczeła mi prowadzić mi wywodu jakie to niebezpieczeństwa moge spowodować niejeżdząc po ulicy - nie zauważyli chyba że nikogo na chodniku nie było od 1 km :p

Autor:  TGV [ 09 lip 2006, 11:54 ]
Tytuł:  rowe rowe historie

i to jest ten problem - bo jedziesz po chodniku a nikt nie zdaje sobie sprawy ze jazda po ulicy dla wielu rowezystow sie bardzo zle konczy - ja jezdze po chodniku

Strona 1 z 10 Strefa czasowa UTC+1godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/