kilo_jablek pisze:
jezu ja miałem taki sam, tylko bez tego napisu montana, kupiłem go sobie na Węgrzech na zimowisku w 1986 roku :) okazał się totalnym chrzanem, i dosłownie po kilku tygodniach przestał działać. moja siostra studiowała wtedy w stolicy i wzięła go tam do naprawy, ale nigdzie się nie udało, moje serce krwawiło..., a melodyjki z zegarka dokonały swojego żywota w charakterze dzwonka do drzwi mojego szwagra :)
w czasie tego zimowiska byłem m.in. na bazarze przed dworcem keleti w Budapeszcie, jezu tam chyba było wtedy więcej Polaków niż w u nas w kraju... najbardziej mi utkwił w pamięci jeden, który zajmował się wymianą walut i zagajał do przechodzących: "ludzie zwariowałem złotówki kupuję" :)
w zeszłym roku byłem przejazdem w budapeszcie i ze smutkiem stwierdziłem, że teren przed dworcem robi dziś mocno przygnębiające wrażenie jakiejś rozgrzebanej i niedokończonej inwestycji a wtedy w latach osiemdziesiątych mnie się to centrum miasta wydawało centrum wszechświata, eh.
a w motelu pod Györ w którym mieszkaliśmy sprzątaczki skupywały od nas ręczniki i krem nivea, pojęcia nie miałem po co im było to potrzebne skoro w sklepach mieli wszystko? może oni jedli ten krem? a najlepszą cenę za ręcznik pamiętam wytargował kolega, który miał ręcznik z gołą babą, później sprzątaczki łaziły po pokojach i pokazywały rękami cycki i ręcznik co miało pewnie oznaczać pytanie czy nie mamy przypadkiem gdzieś jeszcze ręczników z takim kobiecym aktem :)))
P.S.y
a propo samochodów, mieliśmy kiedyś, jeszcze mieszkając na Tuwima stare BMW, takie, czarne przedwojenne, nie pamiętałem oczywiście modelu, ale odkąd zaczęliście pisać o Waszych maluchach męczyło mnie to i w końcu udało mi się dojść, że to było BMW 340, dosłownie identyczne jak to, które tu opisuje koleś:
http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic. ... 6&t=200987kurcze pamiętam jak ojciec go w końcu sprzedał bo strasznie dużo było w nim do grzebania, więcej stał niż jeździł, raz pamiętam chyba tylko byliśmy nim na wakacjach u rodziny na kujawach, zresztą w drodze zepsuł się już na wyjeździe ze Zgorzelca, pamiętam jak staliśmy kilka godzin przy tym wiadukcie z niewybudowanej autostrady, który stał obok drogi na Bolesławiec. tak czy owak żal mi go było strasznie, pewnie dlatego łza mi się w oku zakręciła jak kiedyś czytałem książke Pawła Huelle "mercedes benz", zrozumiałem też dlaczego te stare samochody są aż tak upierdliwe, bo po prostu po przejechani kilku tysięcy kilometrów silnik w nich kwalifikuje się do remontu...
tak czy owak szukając wiadomości o tym samochodzie stwierdziłem nie bez zdziwienia, że mogło być to BMW enerdowskie :) ciekawa sprawa z tymi zakładami z Eisenach:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Automobilwerk_EisenachCytuj:
Lata powojenne: Eisenacher Motorenwerk
Po II wojnie światowej Turyngia znalazła się na terenie sowieckiej strefy okupacyjnej. Znacjonalizowana fabryka dostała się pod zarząd Radzieckiej Administracji Wojskowej w Niemczech (niem Sowjetische Militäradministration in Deutschland). Zmieniono także jej nazwę na Sowjetische AG Maschinenbau Awtowelo, Werk BMW Eisenach.
Produkcję samochodów wznowiono w 1945. Były to zmodyfikowane przedwojenne BMW 340, 321, 326. Wkrótce zmieniono oznaczenie samochodów opuszczających fabrykę, odtąd nosiły one nazwę EMW (Eisenacher Motorenwerk dla odróżnienia od BMW - Bayerische Motoren Werke). Powstawały kolejne modele BMW / EMW 327-1, 327-2, 327-3 i BMW / EMW 340, 340-1, 340-2. Tak długo jak fabryką zarządzali sowieci BMW nie mogło dochodzić swoich praw co do marki i znaku handlowego.
W 1952 Związek Radziecki przekazał fabrykę władzom powstałej trzy lata wcześniej Niemieckiej Republice Demokratycznej. W imieniu państwa zarząd nad przedsiębiorstwem objęło Ludowe Stowarzyszenie Przemysłowe Zakładów Samochodowych, czyli Industrieverband Fahrzeugbau (w skrócie IFA). BMW zażądało zmiany loga EMW, które niczym nie odbiegało od znaku przedsiębiorstwa z Monachium. Ostatecznie fabryka w Eisenach musiała zmienić swój znak handlowy (charakterystyczną dla BMW niebiesko-białą szachownicę wewnątrz okręgu zastąpiono biało-czerwoną), zdecydowano także o zmianie nazwy zakładu na Eisenacher Motorenwerk (EMW). W 1953 EMW wystawiała nawet swój zespół w Formule 1 - pierwszym kierowcą był Niemiec - Edgar Barth.