benek pisze:
najwięcej to powinni uczyć się właściciele aut na gaz ,
żaden nie obsługuje autka jak trzeba
Tak,żaden z wyjątkiem Ciebie,no dosłownie ani jeden .
Sam mam samochód na gaz i takie pierdoły jak wymiania świec, filtra gazu, drobne regulacje robię sam i nie potrzebny mi do tego gazownik.A jeśli auto obsługuje "kierowca"który nie ma pojęcia absolutnie żadnego, pozatym jak ruszyc i jakoś prowadzić to czy będzie miał auto na ON czy Pb to tak samo jak na gaz.
Widziałem Citroena ze stopionym silnikiem.
Pewna Amerykanka wypożyczyła go z lotniska.
Myślała,że to automat i jechała na pierwszym biegu z pedałem w podłodze kilkadziesiąt kilometrów.
W Polsce tez nie raz trafiłem na auta opisywane"po kobiecie"
Jednym słowem katastrofa,auta tak zaniedbane i zajechane,że trudno sobie wyobrazić jak można nie zmieniac oleju kilka lat.
Dlatego gdyby gazownik wyłozył kierowcy co i jak z tym gazem to myślę,że nie byłoby źle.
I nie jest tak,że nik nic nie robi z tym w swoim aucie.
Kto chce ten dba ,kto nie chce ten nie dba.
Ze wszystkim tak jest i nie można generalizować,że kierowcy z LPG nic nie robią i się dziwią,że nie działa.
A to,że boi się duzych pojemności to według mnie dyskfalifikuje go .
Bo co to za mechanik co naprawia auta tylko do jakiejś tam pojemności.Alebo robi wszystkie,albo żadnych.
A moze to taki troche gazownik.
Z tą maską na dachu przesadziłeś.Ale zdarzyło się tak pewnego razu,że gazownik nie ten ze Zgorzelca,pokrywał szkody w drogim aucie własnie po montażu wadliwej instalki i wystrzale.
Zwinął interes.Może ten z Kopernika nie jest pewnien siebie .
Szkoda,bo większość ludzi z dużymi silnikami jedzie do Wrocławia zagazowac samochody.
A taka instalka jak padło wyżej od 8 000zł w góre.