Roger00 pisze:
Ja "tyrałem" w Technikum 5 lat, pracę dyplomową pisałem sam na maszynie do pisania, broniłem przy poważnej komisji. Nie było żadnych wagarów czy pyskówek z nauczycielami.
A teraz to są jaja. Wystarczy, że koleś ma "siano" - na lekcje nie przychodzi, pracę napisze mu ktoś albo zerżnie z Internetu a obrona, to komedia. I to w rok albo dwa.
I jak ja mam się czuć, gdy taki gościu mi mówi, że on jest Technik Elektryk, taki jak ja......
Chodziłem do takiego technikum, trzy lata trwało.
Prawda trzeba płacić i to nie mało.
Poszedłem tam nie dla "nie uczenia" się tylko dlatego,że już miałem pracę.Szkoła wiadomo śmiechu warte.Czy to klasówka czy matura czy praca dyplomowa.Ale nie można szufladkować,bo "koleś ma siano"jest po szkole prywatniej jest to pewnie gamoń.
Znam takich co 5 lat zakuwali na dziennym i mniej wiedzą niż ci z wieczorówek.
Jeśli ktoś był nastawiony tylko na papiery po trzech latach to jak napisano"życie go zweryfikuje".
Ja się uczyłem wiecej niż było w szkole bo chciałem mieć papiery z pokryciem w wiadomościach.
Nie wszystcy po technikach wieczorowych to głąby,tak samo jak nie wszyscy po dziennych mają dość wiadomości na technika.
Papier jak papier liczą się wiadomości.
Możesz być po 8 klasach na zabitej dechami wsi,a wiadomościami zagniesz świeżego technika.
Wszystko zalezy od człowieka,a nie do jakiej szkoły chodził i czy za nią płacił czy nie.