forum.zgorzelec.info
http://forum.zgorzelec.info/

film o regionie
http://forum.zgorzelec.info/viewtopic.php?f=61&t=2137
Strona 1 z 2

Autor:  Szwagier [ 26 lut 2007, 9:14 ]
Tytuł:  film o regionie

rzucam na forum temat filmu o regionie, nad którym pracuję i szukam wsparcia w temacie. Jak na razie idzie powoli, ale na przykład słynny Steffen Moeller zgodził się zagrać rolę główną. Dorzucam Wam tak zwaną eksplikację i biorę się za szykowanie góry dokumentów do Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej.
Grzesiek Żak zwany Szwagrem
a przy okazji zapraszam na kabaret Turlayberet 8 marca o 19.30 w Apollo

„Swój chłop”

Eksplikacja

„Swój chłop” to w założeniu para – dokument opowiadający historię Nasara Marami – Irańczyka zamieszkującego specyficzny region Trzech Granic – Polski, Niemiec i Czech. Nasar Marami osiadł w okolicach Zgorzelca – Goerlitz i Frydlantu, choć nie jest bynajmniej imigrantem legalnym. Został tu – wcześniej mając w planie bardziej klasyczne dla emigrantów cele: Niemcy Zachodnie, Francję czy Wielką Brytanię. Został tu i mieszka – pod wpływem impulsu – po prostu w którymś momencie zrozumiał, że nie chce mu się dalej wędrować, że to jest jego miejsce – bo ujrzał piękną dziewczynę, piękne konie, piękne krajobrazy i poznał miłych ludzi. Po prostu. Został, bo, jako spragnionemu wolności podoba mu się możliwość przebywania w trzech krajach niemal jednocześnie – wykorzystując doskonałą znajomość terenu i nietrudne do sforsowania naturalne granice Nasar Marami ma „swoje miejsca” w trzech państwach, korzysta z wciąż istniejących różnic w cenach i w dostępności towarów, jest doskonale obeznany w zwyczajach i zna na niezłym poziomie trzy lokalne języki. Jest „człowiekiem stąd” bardziej niż wielu prawdziwych mieszkańców, będących – zwłaszcza w przypadku Polaków – częstokroć ludnością napływową. Nasar, choć naprawdę nie istnieje, jest bardzo związany z tym regionem, nie zwracając zresztą szczególnej uwagi na to, czy znajduje się akurat w Niemczech, w Czechach czy w Polsce.
Opowieść imigranta z Iranu – kraju postrzeganego jako wylęgarnia terrorystów, a w rzeczywistości niezwykle przyjaznego dla odwiedzających (autor miał okazję podróżować po Iranie w roku 2005) jest przeplatana sondami na ulicach trzech miast – Zgorzelca, Goerlitz i Frydlantu. Pytania do mieszkańców dotyczą wzajemnego stosunku sąsiadujących nacji i wspólnego poczucia „małej ojczyzny” jaką mogą być Górne Łużyce. Odsłaniają potencjalne (zwykle irracjonalne) źródła konfliktów sąsiedzkich (także kwestie wysiedleń i obaw przed „powrotem Niemca”) i badają kwestię hipotetycznej możliwości istnienia kogoś takiego jak Nasar. W filmie przewidywane są także wywiady z oficjelami – władzami lokalnymi, które siłą rzeczy będą z pewnością wygładzać sprawy stosunków międzypaństwowych – a raczej międzymiastowych. Kolejną atrakcją powinny być opowieści członków straży granicznej o nielegalnym przerzucaniu ludzi przez granicę i fabularyzowane (lub prawdziwe – o ile się uda) wstawki z udziałem „przerzucaczy”.
Przez treść przeplata się problem braku kultury lokalnej, związanej – szczególnie w przypadku Polaków, z napływowym charakterem ludności. Dziś, po ponad 60 latach egzystencji na tzw. Ziemiach Odzyskanych, rodzi się potrzeba odkrycia – lub stworzenia takowej.
Opowieść imigranta, przez swoją łamaną polszczyznę jest zabawna w formie, choć na dobrą sprawę tragiczna w treści – bo ktoś taki jak Nasar Marami może istnieć w zasadzie tylko hipotetycznie – acz, z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że nie byłoby to do końca niemożliwe. Historia sprawia więc wrażenie „niemal prawdziwej”. Można w nią uwierzyć – choć sam bohater zastanawia się na koniec, czy istnieje naprawdę, czy może istnieć, czy chciałby istnieć i egzystować w taki sposób.
Nasar Marami jest osobą pozytywnie nastawioną do świata, zaradnym obywatelem świata, inżynierem, byłby – i w filmie jest – wartościowym członkiem każdej społeczności. Tyle, że boi się pokazać twarzy, jest świadom niebezpieczeństwa ujawnienia. Dlatego przez cały film nie widzimy jego oblicza. Dopiero w ostatniej scenie się odsłania – w postaci znanego w Polsce aktora i kabareciarza, Niemca, mającego zresztą korzenie w Goerlitz, Steffena Moellera (Steffen zgodził się wziąć udział w projekcie). Steffen Moeller jako Nasar Marami mówi tylko jedno, kluczowe, podsumowujące zdanie: „I mnie tu dobrze…”. Jest człowiekiem sukcesu, takim, jakim mógłby być i rzeczony Irańczyk, też obdarzony gawędziarskim talentem. Żywy dowód, że niekoniecznie to co w jakimś sensie obce, jest złe. Że ksenofobia nie powinna mieć miejsca bytu – co jest rzeczą oczywistą dla części z nas – większości czy mniejszości – ale nie dla wszystkich.
Para – dokument „Swój chłop” jest filmem lokalnym z przesłaniem globalnym. Plenery to oczywiście trzy wspomniane miasta i ich okolice – Górne Łużyce, Przedgórze Izerskie, Goerlitz – ze starówką wpisaną w całości na listę UNESCO i górującym nad miastem wulkanem Landeskrone, rynek i zamek we Frydlancie oraz Puszcza Zgorzelecka.
Oprawę dźwiękową podjął się stworzyć członek specjalizującej się w muzyce Wschodu grupy Lautari z Poznania – na oryginalnych wschodnich fletach, ewentualnie z towarzyszeniem instrumentów perkusyjnych lub gitary.

Autor:  aleksander [ 26 lut 2007, 11:36 ]
Tytuł: 

pomysł extra, a co do kabaretu: www.imprezy.zgorzelec.info ;)

Autor:  Kubek [ 26 lut 2007, 13:48 ]
Tytuł:  Re: film o regionie

Szwagier pisze:
rzucam na forum temat filmu o regionie, nad którym pracuję i szukam wsparcia w temacie. Jak na razie idzie powoli, ale na przykład słynny Steffen Moeller zgodził się zagrać rolę główną. Dorzucam Wam tak zwaną eksplikację i biorę się za szykowanie góry dokumentów do Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej.
Grzesiek Żak zwany Szwagrem
a przy okazji zapraszam na kabaret Turlayberet 8 marca o 19.30 w Apollo

„Swój chłop”

Eksplikacja

„Swój chłop” to w założeniu para – dokument opowiadający historię Nasara Marami – Irańczyka zamieszkującego specyficzny region Trzech Granic – Polski, Niemiec i Czech. Nasar Marami osiadł w okolicach Zgorzelca – Goerlitz i Frydlantu, choć nie jest bynajmniej imigrantem legalnym. Został tu – wcześniej mając w planie bardziej klasyczne dla emigrantów cele: Niemcy Zachodnie, Francję czy Wielką Brytanię. Został tu i mieszka – pod wpływem impulsu – po prostu w którymś momencie zrozumiał, że nie chce mu się dalej wędrować, że to jest jego miejsce – bo ujrzał piękną dziewczynę, piękne konie, piękne krajobrazy i poznał miłych ludzi. Po prostu. Został, bo, jako spragnionemu wolności podoba mu się możliwość przebywania w trzech krajach niemal jednocześnie – wykorzystując doskonałą znajomość terenu i nietrudne do sforsowania naturalne granice Nasar Marami ma „swoje miejsca” w trzech państwach, korzysta z wciąż istniejących różnic w cenach i w dostępności towarów, jest doskonale obeznany w zwyczajach i zna na niezłym poziomie trzy lokalne języki. Jest „człowiekiem stąd” bardziej niż wielu prawdziwych mieszkańców, będących – zwłaszcza w przypadku Polaków – częstokroć ludnością napływową. Nasar, choć naprawdę nie istnieje, jest bardzo związany z tym regionem, nie zwracając zresztą szczególnej uwagi na to, czy znajduje się akurat w Niemczech, w Czechach czy w Polsce.
Opowieść imigranta z Iranu – kraju postrzeganego jako wylęgarnia terrorystów, a w rzeczywistości niezwykle przyjaznego dla odwiedzających (autor miał okazję podróżować po Iranie w roku 2005) jest przeplatana sondami na ulicach trzech miast – Zgorzelca, Goerlitz i Frydlantu. Pytania do mieszkańców dotyczą wzajemnego stosunku sąsiadujących nacji i wspólnego poczucia „małej ojczyzny” jaką mogą być Górne Łużyce. Odsłaniają potencjalne (zwykle irracjonalne) źródła konfliktów sąsiedzkich (także kwestie wysiedleń i obaw przed „powrotem Niemca”) i badają kwestię hipotetycznej możliwości istnienia kogoś takiego jak Nasar. W filmie przewidywane są także wywiady z oficjelami – władzami lokalnymi, które siłą rzeczy będą z pewnością wygładzać sprawy stosunków międzypaństwowych – a raczej międzymiastowych. Kolejną atrakcją powinny być opowieści członków straży granicznej o nielegalnym przerzucaniu ludzi przez granicę i fabularyzowane (lub prawdziwe – o ile się uda) wstawki z udziałem „przerzucaczy”.
Przez treść przeplata się problem braku kultury lokalnej, związanej – szczególnie w przypadku Polaków, z napływowym charakterem ludności. Dziś, po ponad 60 latach egzystencji na tzw. Ziemiach Odzyskanych, rodzi się potrzeba odkrycia – lub stworzenia takowej.
Opowieść imigranta, przez swoją łamaną polszczyznę jest zabawna w formie, choć na dobrą sprawę tragiczna w treści – bo ktoś taki jak Nasar Marami może istnieć w zasadzie tylko hipotetycznie – acz, z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że nie byłoby to do końca niemożliwe. Historia sprawia więc wrażenie „niemal prawdziwej”. Można w nią uwierzyć – choć sam bohater zastanawia się na koniec, czy istnieje naprawdę, czy może istnieć, czy chciałby istnieć i egzystować w taki sposób.
Nasar Marami jest osobą pozytywnie nastawioną do świata, zaradnym obywatelem świata, inżynierem, byłby – i w filmie jest – wartościowym członkiem każdej społeczności. Tyle, że boi się pokazać twarzy, jest świadom niebezpieczeństwa ujawnienia. Dlatego przez cały film nie widzimy jego oblicza. Dopiero w ostatniej scenie się odsłania – w postaci znanego w Polsce aktora i kabareciarza, Niemca, mającego zresztą korzenie w Goerlitz, Steffena Moellera (Steffen zgodził się wziąć udział w projekcie). Steffen Moeller jako Nasar Marami mówi tylko jedno, kluczowe, podsumowujące zdanie: „I mnie tu dobrze…”. Jest człowiekiem sukcesu, takim, jakim mógłby być i rzeczony Irańczyk, też obdarzony gawędziarskim talentem. Żywy dowód, że niekoniecznie to co w jakimś sensie obce, jest złe. Że ksenofobia nie powinna mieć miejsca bytu – co jest rzeczą oczywistą dla części z nas – większości czy mniejszości – ale nie dla wszystkich.
Para – dokument „Swój chłop” jest filmem lokalnym z przesłaniem globalnym. Plenery to oczywiście trzy wspomniane miasta i ich okolice – Górne Łużyce, Przedgórze Izerskie, Goerlitz – ze starówką wpisaną w całości na listę UNESCO i górującym nad miastem wulkanem Landeskrone, rynek i zamek we Frydlancie oraz Puszcza Zgorzelecka.
Oprawę dźwiękową podjął się stworzyć członek specjalizującej się w muzyce Wschodu grupy Lautari z Poznania – na oryginalnych wschodnich fletach, ewentualnie z towarzyszeniem instrumentów perkusyjnych lub gitary.


Psia kość - zapomniałem zainteresować tematem odpowiednie jednostki :(. :smt021

Autor:  Deczko Wkurzony [ 26 lut 2007, 14:35 ]
Tytuł: 

A na czym owo wsparcie miałoby polegać?
Temat jest świetny. Gdybym mógł jakoś pomóc to się oferuję.

Autor:  Szwagier [ 26 lut 2007, 20:28 ]
Tytuł: 

jak przejdziemy do realizacji - co sądzę, że nastąpi niebawem, przyda się każde wsparcie. Udzielenie wywiadu na przykład. Kanapka dla oświetleniowca. Jeszcze nie wiem...
Pozdrawiam i dzięki z góry !

Autor:  krytyczny [ 26 lut 2007, 21:09 ]
Tytuł: 

A mogę coś zasugerować ? wyciąć z opisu końcówkę z znanym Niemcem bo suspens siada :). BTW jestem do dyspozycji.

Autor:  Renegat [ 26 lut 2007, 21:33 ]
Tytuł: 

Też jeżeli będę mógł pomóc to też się pisze

Autor:  BELUSHI [ 26 lut 2007, 21:56 ]
Tytuł: 

Będziesz potrzebował wsparcia ze strony niemieckiej? Czy masz już coś załatwione? Może tez się przydam...(Mam nadzieje, ze reakcje nie są spowodowane słowem "film") ]:->

Autor:  Marko [ 26 lut 2007, 23:46 ]
Tytuł: 

Takie działanie potrzebuje szerokiego wsparcia, to jak kolejne wyzwanie, jeśli sie przydam to jestem do dyspozycji.

Autor:  Szwagier [ 27 lut 2007, 6:28 ]
Tytuł: 

super, dzięki wielkie już z góry. Będę potrzebował wsparcia ze strony niemieckiej (sondy uliczne w Goerliz, wywiad z Burmistrzem), będę potrzebował dojścia do służb celnych w Polsce, do Czech - w planie jest też filmowanie, sondy uliczne i wywiad z Burmistrzem we Frydlancie. Będą więc potrzebni native speakerzy - że tak to piękną polszczyzną ujmę. No i oczywiście czekamy na jakiś finans - bo film niestety trochę kosztuje. Szukanie sponsorów to najtrudniejszy element... Liczę, że za jakiś czas odezwie się władza, złożyłem podanie o spotkanie. W końcu to promocja regionu.
Faktycznie, siadł suspens, ale my chcemy zacząć kręcić od końca i pojechać do Warszawy zrobić ujęcia ze Steffenem.
Mam nadzieję, że mi chęci nie zwiędną...
Pozdrawiam wszystkich pomocnych.

Autor:  Gero [ 27 lut 2007, 9:39 ]
Tytuł: 

Jesli moglbym w czyms pomoc to tez jestem do dyspozycji.

Autor:  bombas3 [ 27 lut 2007, 22:06 ]
Tytuł: 

ja to się pewnie do niczego nie przydam, ale jakby co :-?

Autor:  Szwagier [ 27 lut 2007, 22:23 ]
Tytuł: 

a może ktoś ma artykuł o zamordowaniu imigrantów z Ukrainy bodajże. W zeszłym albo dwa lata temu ? Poza tym wyobraźcie sobie scenę grupy Hindusów koczujących na cmentarzu w Studniskach Dolnych. Ujęcie z wieży kościelnej. Poranek...
Pozdrawiam i dzięki, choć po pseudonimach nie rozpoznaję ludzi, to pewnie się jakoś odnajdziemy w razie.
Grzesiek Żak jeszcze Polska

Autor:  viper126pzgc [ 28 lut 2007, 5:10 ]
Tytuł: 

bombas3 pisze:
ja to się pewnie do niczego nie przydam, ale jakby co :-?


No też!! Bombas mógłby zagrać po małym retuszu jakiegoś Hindusa, a bez retuszu nawet, to i Taliba jakiegoś mógłby pozorować ;-)

Autor:  azja [ 28 lut 2007, 10:11 ]
Tytuł: 

Szwagier – a nie zastanawiałeś się przypadkiem czy nie poszukać pieniędzy na realizacje Twojego zamierzenia w UE. Jak dla mnie pomysł znakomicie wpisuje się w dawny Interreg III A, a przyszłe EWT. Oczywiście wiąże się to z paroma utrudnieniami – np. konieczność czekania na ogłoszenie nowych procedur naboru (nie wcześniej niż połowa tego roku) czy występowanie jako beneficjent w postaci np. fundacji czy stowarzyszenia – ale dla chcącego nic trudnego.
Jeżeli jesteś tym pomysłem zainteresowany, to oferuję swoją pomoc (pisz na pw).

Strona 1 z 2 Strefa czasowa UTC+1godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/