tadam pisze:
Apteki i sprzedaż leków to jednak nie to samo co sprzedaż kartofli. Nie można podjechać pod blok z penicyliną i wciskać wszystkie guziki domofonu krzycząc "świeża penicylinka, tanio!". Tu są recepty, jakieś cenniki, ograniczenia jeśli chodzi o prowadzenie apteki... bodajże farmaceuta musi, hurtownie ze zobowiązaniami wobec kilku chyba producentów leków, którzy muszą spełnić jakieś tam drakońskie normy itd itp. Twierdze, że to nie są akurat prawa wolnego rynku tylko poprostu rynku. Ot taki szczegół.
Tak tak tadam wszystko sie zgadza i tak właściciele aptek postępują tylko co to ma do nocnej zmiany???
Apteka na Kościuszki zlikwidowała tylko nocną zmianę a nie zaprzestała całkowitego handlu.
Cały sens tkwi w nieopłacalności handlem lekami w porze nocnej a nie w pozwoleniach i umowach. W większych miastach funkcjonują takowe całą dobę ponieważ jest więcej klientów w porze nocnej. Ot i cała tajemnica "wolnego rynku" albo jak wolisz "rynku", notabene handel alkoholem też nie rządzi się wolnym rynkiem ponieważ musisz posiadać pozwolenie o ile dobrze pamiętam to w pewnych odległościach od kościołów i szkół też nie dostaniesz pozwolenia na handel alkoholem. Wódeczką też nie możesz handlować np pod szkołą na chodniku ale jak już wcześniej pisałem nie w tym jest sedno.
Natomiast ingerencja budżetu miasta na przykład w sfinansowanie pracy nocnej zmiany w aptece niweluje wpływ wolnego rynku lub jak wolisz rynku bo bez względu na opłacalność lub nieopłacalność nocnej zmiany koszty jej funkcjonowania są pokrywane z innych źródeł. I dotyczy to każdego rodzaju asortymentu.
Pamiętaj o tym, że apteka to placówka handlowa nastawiona na zysk a nie instytucja non profit pomimo, że musi spełniać pewne warunki to i tak podstawowym kryterium działania jest opłacalność.