Policjant zatrzymuje kierowcę za przekroczenie prędkosci..
- Poproszę prawo jazdy...
- Niestety nie mam prawa jazdy, zabrano mi uprawnienia już 5 lat temu
- Dowód rejestracyjny poproszę...
- Nie mam. To nie jest mój samochód. Jest kradziony.
- Samochód jest kradziony !?
- Dokładnie, ale prawdę mówišc - chyba widziałem dowód rejestracyjny w
schowku, jak wkładałem tam pistolet...
- Ma pan pistolet w schowku !?
- No tak. Tam go włożyłem, po tym jak zastrzeliłem wła�cicielkę tego
samochodu i jak schowałem ciało w bagażniku
- W bagażniku jest CIALO !?
- No przecież mowie...
W tym momencie policjant zawiadamia Komendę, po 2 minutach antyterrorysci otaczaja samochód, dowodzšcy akcja podchodzi do kierowcy:
- Prawo jazdy poproszę...
- Prosze bardzo - i kierowca pokazuje jak najbardziej ważne prawo jazdy
- Czyj to samochód - pyta komendant
- Mój. Proszeoto dowód rejestracyjny
- Prosze wolno otworzyć schowek i nie dotykać schowanej tam broni...
- Prosze bardzo, ale nie ma tam żadnej broni
- Prosze otworzyć bagażnik i pokazać ciało
- No problem, ale jakie ciało
- Zaraz - mówi kompletnie zdezorientowany policjant - kolega, który pana
zatrzymał, powiedział, że nie ma pan prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego,
samochód jest kradziony, w schowku jest broń, a w bagażniku ciało...
- He he - odpowiedział kierowca - a może jeszcze panu powiedział, że
przekroczyłem prędkosć?!
-------------------------------
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe
życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada do padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: "Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co za rozkosz...".
Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy. "Oj,
niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić?"
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie.
Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby byłaświadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie: "Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca..."
-------------------------------
Czerwony kapturek do babci:
- Babciu, czemu masz takie wielkie oczy ?
A babcia, ubrana w biale rekawiczki na to:
- JAZDAAAA
--------------------------------
Płynie Puchatek i Prosiaczek kajakiem. W pewnej chwili Puchatek zrywa sie i z całej siły uderza Prosiaczka wiosłem w głowę.
- Puchatku, za co?!
- A bo wy Swinie zawsze coś knujecie!!!
---------------------------------
Dzwoni facet rano do swojego szefa do pracy i mówi:
- Szefie, nie mogę dziś przyjść do pracy.
- Ale dlaczego, co się stało, jesteś chory?
- Sprawa jest bardziej skomplikowana, mam problem ze wzrokiem.
- Jak to, co ci dokładnie dolega, masz zapalenie spojówek?
- Nie, po prostu nie widzę się dzisiaj w pracy!
|