...

A ja oddam bronka chętnemu kto ma klucz do supportu + ściągacz do korb ISIS i od ręki wykręci support z ramy (albo użyczy klucza).

pozdrawiam

Zrób fotkę tego supportu albo podjedź do mnie. Chyba da się coś zrobić ale muszę się upewnić czy mam właściwy młotek

Korbę już ściągnąłem, teraz gorzej z supportem bo nikt nie ma takiego klucza.

Zdjęcie wkładu (pakiet Truvativa):


pozdrawiam

Moim zdaniem najlepszy gostek od rowerow to Pan Jurek z rowerowego na Daszynskiego 78, co maja rowerki authora.

Racja, Pan na Daszyńskiego dobrze naprawia rowery

A'propos napraw rowerów - powstał punkt mobilny, który przyjedzie pod wskazany adres - zabierze, naprawi i odwiezie :

502 579 727

hahahah, taa, chyba tylko te kupione u niego. Na te nie u niego kupione, terminy sa jak do neurologa... za dwa trzy miesiace

Ja polecam Andrzeja z ul.Dzikiej

"Andrzej z ul. Dzikiej" nie pochyla się nad rowerami z marketów. Kiedyś zaprowadziłem do niego w celu reanimacji takiego jednego Chińczyka - dowiedziałem się, że mu się nawet klucza do niego nie chce podnosić. Musi bogaty.

Teraz mam lepszy rower, ale w życiu na Dziką już nie zawitam.

Mój nie był marketowy ale facet tak spieprzył robotę, że dopiero po kłótni oddał kasę za robociznę, którą spartolił Ledwo wyjechałem od niego, a hamulce przy przejeździe kolejowym odmówiły współpracy i rozpadły się. Było to kupę lat temu ale wyjątkowo zapamiętałem incydent...

a dziwisz mu się? To tak jakby przynieść do serwisu foto jednorazowy aparacik, który swego czasu sprzedawali już z włożonym do środka filmem, albo inną pseudo-wielorazową rzecz. Przecież takie rowery można "reanimować" w nieskończoność. Za kilka nowych części plus robocizna zapłaciłbyś pewnie tyle samo co za kolejny rower z marketu, a i tak rozwaliłoby Ci się coś innego po kilku kilometrach. Wtedy też bys juz do niego nie poszedł, bo powiedziałbyś, że partacz a wziął tyle co za nowy rower.

A co śmieszniejsze, w Niemczech serwisy też delikatnie sugerują by odejść z tym rowerem precz! Na czym cierpi ADFC (taki odpowiednik ADAC, tylko dla rowerów) bo oni jako stowarzyszenie postawili sobie za punkt honoru pomagać biedakom i skręcają drutami rozpadające się w rękach rowery klnąc przy tym na czym świat stoi.

Kupowałem jakiś czas temu rower na Daszyńskiego. Gdy potrzebowałem później umówić się na regulację dostałem dość egzotyczny termin - z miesiąc wakacji miałbym nie jeździć i oczekiwać na swoją kolej - podziękowałem.
Teraz jestem na etapie wyszukiwania roweru dla siebie, żony i dzieciaka - pewnie z 6-7 tys zł na nie wydam, ale na pewno nie u nich. Jeśli ich wsparcie ma się ograniczyć do sprzedaży, to dziękuję. Powinni w sezonie zatrudniać serwisanta, gdyż takie podejście "kupiłeś i spadaj" jest dla mnie nie do zaakceptowania.
Co do regulacji i wymian bebechów - nauczyłem się sam. Kupiłem klucz do korby, starym łańcuchem wykręcam kasetę itp.
Piotr

Pan Andrzej z Dzikiej przegwintował mi kiedyś gwint mufy supportu w nowo kupionej ramie, bo stwierdził, że w fabryce się pomylili. Skasował i kazał poszukać wkładu supportu, który się wkręci w takie gwinty jak po przegwintowaniu. On akurat takiego nie miał. Skończyło się na tym, że jedyne co pasowało to zamiast wkładu były to miski, wianki od ukrainy a do tego z trudem zdobyta ośka z kwadratami.

To było z 15 lat temu, jeszcze wielu rzeczy o rowerach nie wiedziałem, a tym bardziej o gwintach supportach ...

Dziś Pan Andrzej po takim "fachowym" przegwintowaniu mufy szukałby mi nowej ramy ...

Tak więc Tuka, nie polecam ul. Dzikiej, na Armii Krajowej nie wiem czy nadal jest jakiś serwis,
a Daszyńskiego widzę przerasta temat serwisowania rowerów ...
Jak ktoś pisał na forum, skontaktuj się z tym mobilnym serwisem rowerowym, Twoja sprawa nie jest jakaś skomplikowana. Myślę, że szybko załatwisz temat.

Osz w morde... hmm, ja co prawda bylem tylko na regulacji, ale wrazenie ogolne bylo OK i moj znajomy polecal wiec chyba tez zadowolony byl

Na Armii Krajowej facet nawet nie chciał słyszeć o naprawie roweru, jeśli nie był to Giant kupiony u niego - tak było jakiś czas temu. Nie wiem, czy zmienił nastawienie, ale od momentu pogonienia mnie stamtąd już tam nie byłem:)
Piotr

Trochę tak. Sprawa była z tych banalnych, a ja byłem leniwy. Zwykłe przesmarowanie i dojście do ładu z hamulcami (mogłem kupić nowe, żaden problem). Tylko tyle. Zero ryzyka, prosta robota, szybkie pieniądze.