SeaBlade pisze:
Trudno Turów skończył się, nie ma zespołu, gra 2-3 indywidualnie reszta przechodzi obok meczu. Na początku sezonu wydawało się że nasz zespół jest o lata świetlne lepszy od zespołów TBL. Nastąpiła seria kontuzji - przypomnę że Kostrzewski jest zakontraktowany i płacić też trzeba, pomimo, że cały rok rehabilituje się.
Teraz kłopoty finansowe, nieporozumienia (Czyż, Natiażko), cofnięcie w rozwoju (Karolak, Jaramaz), straty formy (Dylu, Taylor, Wright), fochy (Collins), zagubienia w sytuacji (trener).
TO NIE JEST DOŁEK TO KONIEC [*][*][*]
Hmm... który to już raz Turów się skończył. Przejrzyj to forum. Choćby wielki kryzys na początku 2009 roku gdy zespół Saszy przegrywał wszystko co się dało ( i zakończył się wybuchem frustracji Saszy w Koszalinie). Kończył się też po sromotnej porażce w finale ze Stelmetem, kończył się po aferze kroplówkowo-kolanowej, w zasadzie zawsze w sezonie kończył się raz lub dwa.
Zagrali słabo, poniżej oczekiwań i zdecydowanie poniżej możliwości. Mi jednak tkwi w głowie obrazek, z końca I kwarty gdy wygrywali... czułem się jak w teatrze a nie na hali sportowej. W dodatku teatrze w którym publiczność mocno powątpiewa z zdolności aktorów i tylko czeka na ich potknięcie.
Poziom emocji - ZERO, nawet wygwizdywanie własnej drużyny bez serca i polotu. Zawodnicy powinni porządnie potrenować, klub poważnie pomyśleć co zrobić by uatrakcyjnić widowisko a kibice.... cóż im pozostaje nie tracić wiary.