Czas podsumować zakończony sezon.
Po zaciętym i minimalnie przegranym finale '08, w tym sezonie wszystko miało się zmienić, miał być progres, mieliśmy w końcu wywalczyć mistrzostwo... Budżet nie uległ zmniejszeniu, a nawet lekko wzrósł, pozostał Filipovski, który otrzymał pełnie możliwości co do transferów, strategii i sposobu prowadzenia drużyny - "dzielił i rządził"... Zawodnicy tacy jak Kelati, Logan i Rodriguez odeszli gdyż otrzymali kilkukrotnie wyższe zarobki z lepszych klubów. W obliczu tego Filipovski zdecydował się praktycznie na "opcję zerową" - ze starego składu ostał się tylko Witka i Kitzinger... Wszyscy kibice zastanawiali się kogo to słoweński coach ściągnie, przecież nasz budżet był 2 w lidze... Niestety z każdym kolejnym transferem rosło zdziwienie i wątpliwość co do możliwości i potencjału kolejnych zawodników, a w konsekwencji wyniku jaki można ugrać w zbliżającym się sezonie. Newralgiczna pozycja rozgrywającego została obsadzona przez "kieszonkowego" nie za wysokich lotów combo-samograja Copelanda oraz (podobno) lidera i walczaka z wielkim doświadczeniem Baileya... Gdy zobaczyłem ich grę po raz 1 (co potwierdziło wcześniejsze opinie o nich), to wiedziałem, że z rozegraniem będzie w tym sezonie krucho. Pozycje 2-4 też nie powalały, z jednym wyjatkiem - Krzyśka Roszyka, którego uważam za jedyny sensowny i wartościowy wybór Filipovskiego w tym sezonie. Chris Daniels - w Kotwicy był wyróżniającym się zawodnikiem ligi, ale osobiście traktowałem go jako dobrego zawodnika za ławki, a nie pierwszej "piątki", który pewnego poziomu nie przeskoczy. Miljković - Filipovski mówił, że marzył o tym zawodniku w swojej drużynie od kilku lat. Delikatnie mówiąc zrobił sobie tym stwierdzeniem z nas żarty! Ten gracz oprócz rzutu niewiele więcej potrafi - słaba praca nóg, zła asekuracja piłki i kozioł, zero obrony, przewidywalność i powolność! Moim zdaniem największy niewypał tego sezonu. Dalej mieliśmy Harrisa - miły chłopak, ale próba porównywania go do Kelatiego to było science-fiction. Absolwent średniego amer. uniwerka, z niezłym (ponoć) rzutem, ale totalną nieznajomością europejskiej profesjonalnej koszykówki, ze (przez ponad pół sezonu) strachem w oczach oraz "średnimi" wjazdami na kosz i permanentnymi wygibasami oraz "łamaniem" się w biegu. Radonjić - przychodził do nas z opinią shootera zza łuku, co przez zdecydowaną większość sezonu udawało mu się jedynie na treningach, choć mecze playoff pokazały, że potrafi walczyć nieźle w obronie, zebrać kilka piłek i siepnąć za trzy. Był to zawodnik 2 planu, do którego nie mam większych pretensji, jednak Filipovski sprowadził go do nas w "konkretnych" okolicznościach (o czym wielu wspominało na tym forum). No i podkoszowcy. Townes - zawodnik po dobrym uniwerku, z dobrymi statsami, który stopniowo coraz lepiej odnajdywał siew naszej lidze i drużynie i czynił zauważalny progres. Jednak nie znalazł uznania w oczach Filipovskiego - był to klasyczny center których nie za bardzo widzi u siebie Saso, a poza tym podobno miał niepokorny charakter... Jego odejście argumentowano kontuzją, co nie przeszkodziło mu 2 tyg. później rozpocząć rozgrywki w lidze NBDL w Stanach, gdzie radził sobie nieźle... Krótko: zła decyzja z jego wyrzuceniem, a na jego miejsce wrócił niechciany w Albie "Drole"... John Turek - w pewnym sensie mnie nie zawiódł, gdyż spodziewałem się że będzie to "rzemieślnik", przyzwoity tani gracz bez fajerwerków. Kilka meczy miał b.dobrych, jednak przeważały te "średnie".
Już podczas turnieju przedsezonowego w Ostrowie widać było, że ta drużyna wygląda "średnio". Potwierdziły to też przedsezonowe mecze sparingowe. Większość (ja również) jednak miała nadzieję, że wszystko zacznie się zazębiać, bo Saso, bo Turów, bo budżet, bo takie są początki etc... Nic jednak nie toczyło się w tę stronę, choć pierwsze mecze wygrywaliśmy głównie dzięki świeżości i słabości przeciwników. Znamienną i fundamentalną kwestią jest, że Turów w tym sezonie bardzo słabo bronił (nie próbuję tego nawet porównywać z zeszłymi sezonami!). Filipovski dość pysznie uwierzył, że jest w stanie każdego nauczyć swojego systemu i obrony... Grubo się pomylił - przez ponad 6 miesięcy pracy z nim, drużyna ani każdy zawodnik z osobna nie nauczyła się bronić! Dlaczego tak się stało? Obrona (głównie drużynowa) polega głównie na zespołowości, koncentracji i chęci, w mniejszym stopniu kwestiach indywidualno-sportowych. Tych rzeczy po prostu w tych zawodnikach nie było!
Zespół (bodaj od meczu w Słupsku) zaczął "podupadać", rósł brak wiary i frustracja, to przecież "nie tak miało być"! W międzyczasie "posypał" się Copeland, a Bailey pokazał że jest również kontuzjogenny. Apogeum miało miejsce w Koszalinie... Po tym wydarzeniu, nie oszukujmy się, byliśmy na dnie. Pomijam kwestie zasadności itp. kary dla Saso. Musiała nastąpić zmiana. Klub (mając ograniczone środki) zdecydował się na opcję "kontynuacji" z Turkiewiczem i zakupem nowych zawodników, kosztem znanego trenera i próbowaniem ugrania czegoś z tym składem personalnym. Miałem co do tego wątpliwości, szczególnie biorąc pod uwagę "doświadczenie" Turkiewicza i dostępność dobrych zawodników w tamtym okresie na rynku. No i wpłynęła oferta Tyusa. Czułem,ze będzie dobrze, że zespół odżyje, że może jeszcze nie wszystko stracone, choć o finale nie marzyłem. Doszedł także Adamek do pomocy na ławce trenerskiej - wybitnym coachem to on nie jest, ale mając na uwadze że miał wspomóc/uzupełnić Turkiewicza, to wybór można ocenić pozytywnie. Z drużyny odszedł Iwo, bodaj z powodów dyscyplinarnych, choć też nic wielkiego nie grał - dobra decyzja. No i przyszedł Stefański - byłem sceptyczny, choć wierzyłem, że mocno wspomoże nas w obronie, a i w ataku coś dorzuci. Jednak ten transfer to zawód - nic nie pokazał, słaby, nieprzydatny, przyszedł pewnie tylko po pensję. "Nowa" drużyna pod wodzą Turkiewicza-Adamka odżyła, w czym jest również ogromna zasługa Edneya - jego autorytetu, umiejętności, rad, a nawet samej obecności. Drobnjak też odżył, zaczęło mu się chcieć i grał coraz lepiej. Zaczęły się wygrane, byliśmy na fali, sezon zasadniczy zakończyliśmy na 2 pozycji, zaczęliśmy wierzyć w mistrzostwo Polski... Jak to się potoczyło to wszyscy wiemy, wiele zostało na tym forum napisane.
Nasz zespół został w tym sezonie nieudolnie zbudowany (koncepcja, skład personalny etc.) - Filipovski udowodnił, że nie jest taki "boski" jak chcielibyśmy go widzieć. Puchar Uleb pokazał, że to nie jest drużyna "europejska", klasowa, zbilansowana. Na szczęście wszystko potoczyło się nie najgorzej - dzięki zmianom a niekiedy i zbiegom okoliczności, po raz trzeci z rzędu awansowaliśmy do finału. Wywalczyliśmy kolejne wicemistrzostwo, jesteśmy ciągle na topie, to jest sukces!!! Błędy jednak w tym sezonie były i nie mogą się powtórzyć jeśli mierzymy w coś więcej niż status quo! Ale o tym już kolejnym razem.
|