No i jestem, zaczęło się pięknie, jeszcze podczas jazdy w autobusie słuchalismy relacji z meczu naszych siatkarzy z Bułgarią. Po zwycięstwie ogólna radość i jeszcze większa wiara, że Turów wygra w Kołobrzegu.
Autobusik super, volvo chyba z kibelkiem (przydał się kilka razy), widać, że tym razem sponsor - kopalnia, stanęła na wysokości zadania.
Po przyjeździe 2 godzinki na zwiedzenie okolicy i nadmorskich kafejek. Zimno i szaro wszędzie grupki niemieckich turystów.
Godzinkę przed meczem zbieramy się przed halą. Hala Milenium, fajna nowoczesna z basenami jak u nas.
Jest jeszcze czas na zdjęcia przy naszym nowym autobusie El Toro. Naprawdę robi wrażenie.
No i zbliża się 18, jest nas w sumie coś około czterdziestu osób, mamy dwie flagi i trzy duże bębny, wchodzimy na halę robiąc dużo hałasu :-D
(przed meczem spotykamy trenera Karola, w rozmowie z nami jest pewien zwycięstwa swojej drużyny}.
No i zaczyna się, już po kilku minutach widać, że mecz będzie zacięty, punkt za punkt po obu stronach.
Nie będę opisywał samego meczu bo to możecie sobie przeczytać na baskecie czy dbl.
Oczywiście doping przez cały mecz z naszej strony na maxa głośny, jeszcze teraz wieczorem mam chrypkę. No i oczywiście przez wszystkie akcje w obronie "difens" z naszych gardeł na maksa !
Niekiedy słychać nas bardziej od kibiców Kotwicy. Z resztą przez cały mecz krzyczeliśmy ile tylko pary w płucach dopingując naszych.
No i wygrana !!! Euforia w śród nas i podziękowania od naszych zawodników.
Co do kibiców kotwicy to też nieźle dawali czadu, chociaż widać, że mają tam dwa fankluby, i z mojej strony to trochę brak miedzy nimi zorganizowania, bo razem zrobili by wiecej.
No i wychodzimy, idziemy pod halę, czekamy na zawodników, w międzyczasie wychodzi Karol, gratuluje zwycięstwa i na koniec tekst: " Gdyby nie te rzuty Kelatiego..."
Idą nasi, gratulacje, śpiewy, zdjęcia...jest pyszna atmosfera, dziękuja nam za doping przez cały mecz. Super, juz myślimy nad wyjazdem do Jarosławia.
No i powrót do Zgorzelca, żegnaj Kołobrzegu !!!
Wyjazd był fajny, mecz super trzymający w napięciu do końca, opłacało się jechać tyle kilometrów żeby zobaczyć go i przeżyć to wszystko na żywo.
Pozdrawiam, teraz czas na Prokom.
ps. difens szczególnie z mojej strony "dedykowany" KeMoTowi, który nie mógł z nami pojechać.
Kilka fotek z wyjazdu później, bo cos nie chca sie ładować...