Dla Gazety
Qyntel Woods
koszykarz Prokomu
Mam nadzieję, że finał skończymy już w środę. Zasłużyliśmy na mistrzostwo. Co będzie dalej, czy zostanę w Sopocie? Grę w Prokomie uzależniam od obecności trenera Pacesasa, a ponieważ wiem, że zostanie on tu na kolejny rok, dlatego niewykluczone, że i ja zostanę. Od początku wiedziałem, że moje przyjście do Sopotu to szansa zarówno dla mnie, jak i dla trenera. Trener mi zaufał, czego potrzebowałem. Atmosfera w drużynie jest świetna. Wszyscy doskonale rozumiemy, że mamy wspólny cel - mistrzostwo. Najwięcej czasu spędzam z Tyronem Brazeltonem. To świetny facet, jesteśmy jak bracia. Staram się nauczyć go tego, czego mi nikt nigdy nie wytłumaczył. Ponieważ musiałem uczyć się na własnych, bolesnych błędach, chcę, żeby młodsi gracze rozumieli, że nie jestem dumny z tego, co robiłem [nielegalne walki psów, bójki w klubach nocnych, palenie marihuany - red.], i że to nie jest droga, którą powinni iść. Czy zgadzam się z opinią, że Woodsa może powstrzymać tylko... Woods? Przerabiałem to w zeszłym tygodniu. W drugim meczu z Turowem zostałem sfaulowany i ponownie zaczęły boleć mnie plecy. Nie byłem w stanie grać na 100 proc. Dlatego też, gdy w czwartej kwarcie Turów postawił strefę i straciliśmy prowadzenie, nie byłem w stanie wziąć na siebie ciężaru gry. Robiłem, co w mojej mocy, ale plecy Woodsa powstrzymały Woodsa. Jeśli skończymy dziś finał, to będą wakacje. Chcę spędzić jak najwięcej czasu z moją córeczką. Bez względu na to, co będziemy robić. Moja córeczka ma już pół roku, więc czas najwyższy, by nauczyła się kozłować.
Jest wo notatka która była umieszczona jeszcze wczoraj w artykule na gazeta trojmiasto. Dzisiaj została ona juz usunięta i pozostały tylko jakieś liczby Woodsa.
Ciekawe o co kaman. Może jest coś na rzeczy