viper126pzgc pisze:
Ostatnio bardzo często bywam w zgorzeleckim szpitalu. Chcę tu powiedzieć nie o samym szpitalu, a o tym co wokół niego się dzieje.
Dziesiątki samochodów zaparkowane gdzie popadnie. Zastawione chodniki i trawniki wokół szpitala. To wygląda dosłownie tak, jak by nie ludzie, a bydło jakieś przyjechało tymi autami.
Trawniki i chodniki rozjeżdżone, zniszczone. Miejscami trudno przejść pomiędzy stojącymi tam samochodami.
Są oczywiście znaki zabraniające wjazdu i postoju. Są miejsca wyznaczone dla pojazdów np. przywożących osobę ciężko chorą do szpitala. Co z tego, że są, skoro ciężko chorzy (chyba umysłowo) pacjenci wykorzystują je jako parkingi.
Kto odpowiada za tą sytuację? Kto i za czyje pieniądze naprawi zniszczony (czyt. rozjeżdżony) teren wokół szpitala?
Czy nikt tego nie widzi? Jeżeli widzi, to dlaczego nie reaguje?
Niepotrzebnie porównujesz ludzi do bydła czy też umysłowo chorych. Wśród parkującej gawiedzi są i chorzy, którym ciężko odmówić prawa do przyjazdu samochodem do szpitala, i pracownicy, którzy czymś muszą do pracy dojechać i gdzieś ten samochód zostawić. Ponad połowa pracowników jest spoza Zgorzelca. Pozostali, mieszkający dwie ulice dalej, faktycznie mogliby się przejść zamiast przyjeżdżać. Rozwiązaniem mogłoby być pobieranie opłat za parkowanie na terenie szpitala, tylko zgorzelecki szpital nie pobiera takich opłat, założę się że od razu zrobiłoby się luźniej.
Do bydła natomiast i do umysłowo chorych porównałbym indywidua, które przychodzą na spacerki ze swoimi zwierzakami do przyszpitalnego parku, oczywiście nie sprzątają po nich. Tak samo potraktowałbym tych, którzy regularnie dewastują kwietniki i ławki w tymże parku.