YELLO_35 pisze:
Turku, część z najaktywniejszych (swojego czasu) forumowiczów przestała przychodzić załapawszy się na intratne posadki - obawiając się konieczności odpowiadania na trudne pytania. Krótko mówiąc - osiągnęli swój cel i nie widzą już potrzeby aktywizować się na tego rodzaju nasiadówkach...
Gratuluje wszystkim z intratnymi posadkami. Mogliście powiedzieć o co kaman. Wówczas Turek, Yaro, Yello, Arcim i ja nie siedzielibyśmy w czwartki zastanawiając się dlaczego pozostali forumowicze przestali przychodzić

. Kuźnia – dla mnie bomba

. Pierwszy raz w historii spotkań forumowiczów będę miał najbliżej z was wszystkich. Pytanie czy będzie z kim się spotykać? Patrząc na frekwencję na ostatnim festiwalu bluesowym zastanawiam się czy coś bądź ktoś jest w stanie przyciągnąć większa ilość osób na spotkanie.
YELLO_35 pisze:
Myślę, że odwiedziłby nas któryś z kandydatów (a śmiem twierdzić, że wszyscy będą chętni na spotkanie z nami), coś obieca (np. naprawę dziurawych ulic),.. - a my później, w przypadku jego wygranej, będziemy wymuszać na nim dotrzymanie obietnic złożonych przed wyborami kąsając jego osobę niewybrednymi epitetami...
Kiedyś te spotkania miały swój klimat, przyciągały ludzi chcących wymieniać się poglądami i pomysłami. Dzięki wspólnym debatom podczas tych spotkań zrodziło się parę fajnych pomysłów. Ale fakt ten nie wynikał z ilości zjedzonych orzeszków czy wypitych napoi lecz z pomysłowości i energii zgromadzonych tam ludzi. Czy w przypadku gdy na sobotnim grillu spotykają się osoby mające różne dobre pomysły oznacza to, że poszczególni kandydaci winni prezentować się przed osobami zgromadzonymi na tym grillu? Chyba nie. Czy my przypadkiem nie przeceniamy znaczenia spotkań forumowiczów? Owszem, forumowicze to też wyborcy ale wstrzymałbym się z wynoszeniem znaczenia tej grupy ponad innych mieszkańców.