Burmistrz chce iść na łatwizne czyli wprowadzić tylko zakaz i na tym koniec . Ma władzę więc ile to powiedzieć „zakazuje !!! Tylko co dalej ??
Sklepikarz jak już uprzątnie z półek to co zakazane czyli uznane za niezdrowe nagle może stwierdzić że teraz to już można tylko półeczki z kurzu powycierać. Zostaje więc albo zamknąc sklepik albo zaopatrzyć się w zdrową żywność tylko co to jest ?? Przecież jabłuszko i soczek nie musza być wcale zdrowe. Ostatnio spotkałem w sprzedaży malutkie soczki owocowe, na których można przeczytać że są wyciskane z owoców a nie robione z koncentratów. Cena tego maluteńkiego soczku jest taka jak 1 litrowego soku z koncetratu ( mowa o sklepach osiedlowych bo w tych wielkich na peryferiach to można by było i 2,5 l. kupić ). Zapis na buteleczce ma zapewne przekonać klienta, którego cena może odstraszać, że właśnie ten soczek jest jednym tak naprawdę zdrowym i smacznym , a cała reszta to woda+koncentraty wraz z konserwantami, barwnikami i róznymi E – coś tam. Zdaje się że chyba 99 % soczków na rynku to właśnie te „sztuczne” soczki. I podobnie można by się zastanawiać nad „zdrowymi” jabłkami , marchewkami, rzodkiewkami wielkości buraków itp. Wiem cos o tym bo bawiłem się w takie małe zdrowe uprawy ale okazało sie że to kosztuje ….dużo zdrowia !!!

człowiek się narobi a i tak to co urośnie nie jest takie duże jak w sklepach i na dodatek jeszcze pożerane przez różną gadzine.
Wydaje mi się że gdyby w szkołach powstały sklepiki z prawdziwą zdrową żywnością to niewiele dzieci cos by tam kupiło oczywiście ze względu na cenę bo te malutkie soczki z wyciskanych owoców są naprawdę pyszne , polecam

Zreszta mojemu dziecku tez smakują.
A może by pan Burmistrz zamiast tylko zakazywać pomyślał o jakimś dofinansowaniu sklepików z prawdziwą zdrową żywnością ??