Też bardzo często mijałem tego człowieka jak szedłem do cukierni pani Świątek i nigdy się nie spotkałem z sytuacją aby kogokolwiek zaczepiał. Jak ludzie mu kupowali bułki czy kapuśniaki to dziękował, przyjmował i zjadał ale nigdy nie widziałem aby kogoś sam o cokolwiek prosił. Nie przypominam też sobie abym go kiedykolwiek widział pod wpływem alkoholu.

Mi ten człowiek przeszkadza tylko w jeden sposób. Jak kupię sobie bułkę z kabanosem i go widzę i się z nim nie podzielę, tylko go tak mijam jakby nie było problemu to mnie coś tak w środku szarpie i drapie. Zaraz odezwą się głosy, że powinienem coś z tym zrobić i następnym razem kupić mu coś do jedzenia ale ja czuję się niezręcznie w takiej sytuacji.
Zaczepiać nieznanego mi człowieka i oferować mu pomoc, której sądząc po tym wątku, nie chce przyjąć.

a ja myślę, że masz zupełnie zdrowe podejście. Najgorsi są ci co to krzyczą: "weźcie coś zróbcie z tym człowiekiem!" - z resztą od tego rozpoczął się ten wątek.

nie, nie rozmawiałem, oceniam sytuację subiektywnie z mojego punktu widzenia.
kiedyś mieszkałem i pracowałem prawie rok jako opiekun w schronisku brata Alberta w Szczodrem pod Wrocławiem i dlatego w takim jak ten przypadku przyznaję sobie prawo posiadania własnego zdania.

..a najlepsi to tacy, którzy krzyczą: jak wyżej

nikt Ci tego prawa nie odbiera, cóż by to była za dyskusja, gdybyśmy prezentowali takie same stanowiska?
podoba mi się ponadto tryb indywidualnego przyznawania sobie praw, tak ogólnie