a ja dzisiaj widzialem na podjezdzie na domanskiego takie cos:
stoja sobie samochody w dwoch rzedach - jak zwykle, w rzedzie po prawej stoi sluzbowy maluch strazy miejskiej w ktorym straznik wiezie jakas kolezanke (w godzinach pracy)
i teraz uwaga: samochody ruszaja, ale pierwszy w kolejce samochod stoi i do niego gramoli sie jakas pani w srednnim wieku, jednak tobi to z taka gracja ze spokojnie kilkanascie sekund jej zeszlo, pytanie: co robi straznik ?
mijajac samochod taranujacy ruch 2 razy zatrabil, obrocil sie jeszcze zeby sprawdzic czy kierowca widzial i nie zwalniajac pojechal dalej
No poprostu rewelacja. Jak potrzebna jest interwencja i trzeba wlecis mandat za stawanie na miejscach dla niepelnosprawnych to sa pierwsi, bo sie nie trzeba wysilac i wiadomo co robic, a jak potrzebna jest interwencja typu opisanego powyzej, albo na przyklad z karaniem ludzi wyprowadzajacych psy to nic.
Lenie smierdzace ruszyli by sie i pobawili by sie w sledzenie ludzi z psami to by byl efekt. Jak zaczela sie nagonka na stawajacych na miejscach dla niepelnosprawnych to raptem sie miejsca zrobily na dluuuuugi czas puste, a z psami tak nie mozna? Sam ostatnio sie zdenerwowalem jak prawie wdeplnalem na srodku chodnika w g... kupe.