Dziwimy się, że z kolejnych imprez sportowych Polska przywozi pare medali albo i wcale: 4., 5.,6. czy jeszcze dalsze miejsca. Gdy pojawia się talent na miarę Małysza, Otylii czy Sikory, eksploatujemy go do granic wytrzymałości aż znika geniusz-wirtuoz sportu i zostaje opuszczony przez wszystkich przeciętniak. Nie oszukujmy się: dzieciaki zaczynają się interesować sportem, bo chcą w ten sposób poprawić swoją pozycję społeczną, bo widzą że ten czy tamten sportowiec ma wszystko: sławę, pieniądze, jest szczęśliwy. Wierzy, że on/ona też może taki/taka być, ale w pewnym momencie zaczyna dorastać i widzieć, że nie wszystkim się udaje, że oprócz szczęściarzy w stylu Ronaldo, Ronaldinho czy Owena, jest jeszcze cała masa tych, którzy nigdy nie osiągnęli sukcesu. Chłopakom trenującym w NYSIE nie wystarczą koszulki i spodenki i raz na ruski rok mecz z Ruszowem, Węglińcem czy inną wioską (bez urazy). Oni potrzebują np. świadomości, że jeśli mają talent, to będą grać w profesjonalnie prowadzonej NYSIE. Bo skoro Zgorzelec może mieć dobrą drużynę koszykarzy, to czemu nie zatroszczy się o drużynę piłkarzy? Zgorzelec wraz z Goerlitz walczy o tytuł kulturalnej stolicy Europy w 2010r. Jeśli wygramy, to czym się pochwalimy? Tym, że większość kasy zabiorą Niemcy? brudnymi ulicami, obdrapanymi blokami, obszczymurkami, chuliganami NYSY? Jak na razie nie mamy się czym pochwalić. W kilka tygodni czy miesięcy może coś wyremontować czy naprawić, ale na stworzenie prawdziwej drużyny potrzeba znacznie więcej czasu.
|