myślę, że 1 - 2 osoby z rezerwy pewnie się zmieszczą z grupą zasadniczą, bo na razie nie wiadomo, kiedy następna eskapada, więc zapraszam na 16.30
*****************************************************************
wycieczka się odbyła, kto nie był, niech żałuje
, było 15 osób i nie będę ich opinii ubiegał,
od siebie napiszę tylko, że nareszcie mogłem się przejechać legendarną windą w Magistracie goerlitzkim, o której tak pisał Michael Guggenheimer w swojej książce pt.
'GÖRLITZ, Warstwa po warstwie, Ślady przyszłości':
Cytuj:
Paternoster.
Bez drzwi do góry
Kiedy przyjaciołom albo znajomym pokazuję Görlitz, zawsze należy do tego w dni robocze zwiedzanie ratusza przy Dolnym Rynku. Bezwarunkowo. Nie dlatego, że chciałbym im przedstawić przykładowo Nadburmistrza. Nie z tego powodu, że należy wpaść na posiedzenie rady miejskiej. Kiedy wstępujemy do ratusza, pozwalam moim gościom wejść jako pierwszym. I zaledwie zostawiamy za sobą pierwsze stopnie, pojawia się zdumienie. Większość moich znajomych nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziała, w najlepszym razie znają to, co przypomina się im z jakiegoś dawnego filmu. Z miarowym skrzypieniem podnoszą się powoli do góry w prawym szybie, podczas gdy na lewo, stopnie wyglądają podobnie, na dół idzie przedział drugiego. Kabiny mają miejsca dla dwóch albo trzech osób. Nie wszyscy goście ratusza mają na tyle odwagi, by wejść do poruszającej się kabiny. Pokazuję im, jak prawą dłonią należy trzymać uchwyt. A gdy prawa noga znajdzie się na podłodze powoli wznoszącej się kabiny, należy szybko całym ciałem ruszyć do przodu.
Nie wszyscy wiedzą, jak nazywa się ta winda; paternoster jest pojęciem z odległej epoki, i nie jest znane młodszym rocznikom.
Dodaję odwagi mojemu towarzystwu, aby wstąpili do windy. Starsi i bojaźliwi goście są najpierw niepewni, następnie jednak radość staje się wyraźna. Powoli jedziemy do góry, na trzecim piętrze opuszczamy małą kabinę bez drzwi, którą osłupiali jechali do góry. Potem jeszcze raz do środka, nie, w żadnym razie nie jest to niebezpieczne, mówię memu towarzystwu. Jedziemy aż po wiązania dachowe, i kabina u góry zaczyna poruszać się ze skrzypieniem po bokach w odwrotnym kierunku, i już znajdujemy się w drugim szybie w drodze powrotnej na parter. Podoba mi się, że nowa epoka ze szklanymi kabinami u wind jeszcze się tutaj nie zadomowiła.