05.05.2009
To już koniec targowiskaNie ma już największego targowiska w tej części Europy. Duży rynek w Zgorzelcu to teraz tylko pusty, asfaltowy plac.
Pamiętam jak swoje pierwsze dżinsy tu kupowałem - śmieje się Krzysztof Piekarski ze Zgorzelca, spoglądając w stronę zamkniętej bramy. Za nią widać liczący kilka tysięcy metrów kwadratowych pusty, asfaltowy plac.Ostatni kupcy odeszli stąd w listopadzie ubiegłego roku. Do końca pozostali tylko najtwardsi i tacy, którzy nie mieli pomysłu, co dalej ze sobą zrobić. Kupić można było od nich już niemal wyłącznie papierosy i trochę wikliny.
Władze samorządowe Zgorzelca od kilku lat zapowiadały, że zrobią z tym miejscem porządek. Drewniane, blaszane, posklecane byle jak budy pomiędzy ulicami Armii Krajowej i Bohaterów II Armii Wojska Polskiego coraz bardziej kłuły w oczy, a dochody z takiego handlu do miejskiej kasy były minimalne. Decyzja o likwidacji targowiska zapadła więc już w marcu 2007 roku. Została jednak oprotestowana przez handlujących tu jeszcze kupców, którym o blisko 2 lata udało się odwlec datę egzekucji.
- Ostatnio nie było już sensu tu stać - mówi Grzegorz, który na dużym rynku sprzedawał papierosy. - Zrobiło się zimno, spadł śnieg i nikt tu nie przyjeżdżał - dodaje.
Zgorzeleckie targowisko powstało na początku lat dziewięćdziesiątych. W krótkim czasie po otwarciu polsko-niemieckiej granicy rozrosło się do niespotykanych rozmiarów. Do Zgorzelca handlować przyjeżdżała cała Polska: górale z Zakopanego, Ślązacy, warszawiacy, poznaniacy.
Zbyt był na wszystko. Jak woda szły tureckie dżinsy, wiklina, papierosy, alkohol, ortalionowe dresy, krasnale ogrodowe, ale też artykuły pierwszej potrzeby: mleko, chleb, kiełbasa. Niemcy po zjednoczeniu płacili twardą walutą. Ich marki stały się w Zgorzelcu tak powszechne jak złotówki. A kto nie zarabiał na Niemcach, zarabiał na handlarzach.
Do legendy przeszła historia babci klozetowej na targowisku, która w dwa dni zarobiła na nowego malucha! W Zgorzelcu rosły prawdziwe fortuny. Tu szybko można się było wzbogacić i szybko wydać pieniądze. Jak grzyby po deszczu powstawały agencje towarzyskie, a bary i restauracje wieczorami zapełniały się bazarowymi kupcami, którzy do białego rana przepuszczali walutę ciężko wyrwaną poprzedniego dnia z portfeli sąsiadów zza Nysy.
Miasto, oprócz żądnych pieniędzy handlowców, przyciągało także przestępców. To właśnie wtedy o wpływy w Zgorzelcu walczyły największe gangi przestępcze w Polsce i to właśnie tu swoje imperium zbudował znany mafijny boss - Carrington.
Handlowy boom na targowisku trwał kilka lat. Gdy zaczęły znikać kolejne łóżka polowe, blaszaki i drewniane budy, coraz słabiej prosperowały także zgorzeleckie bary i agencje towarzyskie.
Teraz budy zniknęły już ostatecznie. Teren targowiska stoi pusty. Nie bardzo wiadomo jakie konkretne plany ma wobec niego samorząd. Wiadomo tylko, że na targowisku ustanowiona została hipoteka pod kredyt, który zaciągnęło zgorzeleckie TBS.
Janusz Pawul - POLSKA Gazeta Wrocławska
Pamiętam jak w latach '90-'93 handlowano nie tylko pomiędzy ulicami II AWP, a Armii Krajowej, ale także w całym trójkącie Armii Krajowej/Traugutta/Poniatowskiego. W soboty natomiast nie dało się przejść przez centrum miasta - ciąg od granicy do targowiska, czyli Boh. Getta i Armii Krajowej był zastawiony stoiskami. To były czasy