Tadam, sęk w tym, że fajnie by było poznać jedną, dwie osoby na maxa zajarane tematem. W dużej grupie ryzyko złapania w takim miejscu drastycznie wzrasta i nie chodzi tu o organizowanie zmasowanych wycieczek w takie miejsca, bo to się raczej nie uda (mam na myśli naprawdę fajne miejsca, jak choćby te podlinkowane przeze mnie w tym wątku, a nie jakieś ruiny, które nic po za pustymi betonowymi ścianami nie reprezentują). No i też nie fajnie jest chodzić po takich miejscach z ludźmi, których średnio to kręci. Wiem, bo przerabiałem już to, wyciągałem już znajomych średnio zainteresowanych tematem na takie wypady, a później się okazywało,że tu nie wejdę, tu się boję, tu się ubrudzę, tu za wysoko, tu za nisko, tu za ciasno, tu za duży przypał, tu za duże ryzyko że ktoś nas zobaczy, tu za mokro, tu za ślisko i milion innych powodów by nie wejść na miejscówkę gdy już się jest prawie w środku
A jak ktoś jest podjarany i zdeterminowany to się poświęci i się ubrudzi i nieco zaryzykuje (w miarę rozsądnie oczywiście), by zwiedzić jakieś niesamowite miejsce, a w trakcie jego zwiedzania podobnie jak ja zareaguje zachwycając się jak głupi
O to w tym chodzi moim zdaniem
Mam takich znajomych, sęk tylko w tym że rozsianych po Polsce, a w okolicy dosłownie nikogo kto by się tym pasjonował, tylko ja