Zubek owszem

ale jak napisał Tadam szkoła


Ja się Zubek pytam po co? Nigdy dotąd nie praktykowano takich rzeczy więc jaki to ma sens w obecnej chwili?

Pragnę Cię poinformować, że jest to praktykowane tylko w SP 5 (sprawdziłem) i nie ma to najmniejszego sensu. Zgodnie z tym co napisałeś:


wobec tego w innych szkołach nauczyciele nie próbują wdrażać uczniów w życie szkoły, tylko machinalnie wbijać im wiedzę do głowy. Pozdrawiam.

nic nie znaczący świstek pozostaje nic nie znaczącym świstkiem!
W innych okolicznościach przyrody zgodził bym sie Zubek z Tobą, bo sam jestem za przestrzeganiem jasno określonych zasad w szkole, która powinna wykształcić w młodych ludziach szacunek, odpowiedzialność itp. itd. Ale jak sam napisałeś nic nie znaczący świstek może więcej popsuć niż naprawić. Świstek MUSI być znaczący bo inaczej degraduje sie do roli papieru toaletowego. Więcej szkody przynosi długi i skomplikowany regulamin pieczętowany kontraktami, zobowiązaniami i aneksami niż kilka (KILKA !) jasnych i prostych zasad, których przestrzega sie bezwzględnie!

Za

kontrakty i regulaminy o których tutaj jest mowa - są indywidualnym działaniem nauczyciela. co innego regulamin szkoły, co innego pracowni (np. komputerowej).
dziecko grengo dostało regulamin prawdopodobnie od wychowawczyni, która w ten sposób a nie inny pracuje z uczniem. inny wychowawca robi to inaczej, a inny wcale.

tadam:
nic nie znaczący dla nas dorosłych swistek - nie oznacza, że jest śmieciem dla ucznia.

mieszczuch: - tym razem ja zgadzam się w 100 % szczególnie w kwestii luzu.

hh

z wypowiedzi grengo wywnioskowałem, że jest to pismo odgórne... co na dzień dobry je u mnie skreśla. Ale jeśli jest to radosna twórczość wychowawczyni to gratuluje!

czyli jeśli dziecko tego nie podpisze to pozostaje zmienić szkole (jak słusznie zauważył grengo). To może lepiej jest takie rzeczy dawać do podpisu przed przyjęciem do szkoły a nie w 3. czy 5. klasie.

a.

Tadam szkoda, że nie mogę wrzucić skanu, ale druk tego kontraktu jest sygnowany adresem strony www twórcy: www.wsip.pl

Zubek rozumiem, że jesteś nauczycielem i bronisz pewnych zachowań, ale nie sądzę aby to było pismo stworzone pod tylko i wyłącznie klasę mojego dziecka. Nie mogę ręczyć za wszystkich, ale wszystkie dzieci w klasie mojego dziecka wyglądają na bardzo normalne, tzn. nie odbiegające od ogólnie przyjętych norm. Ich rodzice, kiedy spotykam ich na wywiadówce również nie wyglądają na ludzi, którzy borykaliby się z jakimiś problemami wychowawczymi ze swoimi dziećmi, więc jeżeli tak jest, to jaki sens ma ten kwit? Sądzę, że miałby on uzasadnienie gdyby w klasie zauważono rażące naruszanie przez dzieci ogólnie przyjętych norm, ale w chwili obecnej uważam to za absurd.
Zubek i Mieszczuch nie chodzi tu o luz, bo tego mi akurat nie brakuje, ale o formę tego pismai sposób wyegzekwowania podpisu na nim. Po co pisać o regulaminie i jego przestrzeganiu skoro nie jest on dostępny dla dzieci, tylko (o ile wogóle jest) jest głęboko skrywany gdzieś w archiwum. I kolejny raz powtórzę, czy wy jako duzi chłopcy podpisalibyście coś, czego nawet nie mieliście okazji przeczytać.
I tak zupełnie na koniec Mieszczuch ja nie twierdziłem i nie twierdzę, że jestem niezadowolony, wręcz przeciwnie jestem zadowolony, ale jak wielu ludzi nie lubię nakazów i stawiania mnie w sytuacji jak ta, o której tyle debatujemy na forum.
Pozdrowienia. Acha i jeszcze jedno na jutro mam obiecane, że będę mógł zapoznać się z regulaminem szkoły - zobaczymy co z tego wyjdzie i czy się znajdzie.

dobre
...jak zdążą napisać
cała ta dyskusja dotyczy w istocie całości relacji stosunków szkolnych pomiędzy nauczycielem a uczniem, a przytaczany przykład podpisywania zobowiązania jest sygnałem choroby jaka toczy polski system oświaty.
Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie

i jeszcze mały cytacik znaleziony gdzieś w sieci:

Fu

no brawo!!! Tylko szkoda, że Ty mieszczuchu o tym wiesz a pani w sekretariacie już nie. Nie uważasz, że teraz próbujesz usprawiedliwić brak regulaminu w szkole?



a tu niestety nie było mowy o takim działaniu.

it.

Przede wszystkim to przykre , że dożyliśmy takich czasów. Choć przecież to nie samych dzieci wina , że tak , a nie inaczej się zachowują. Rodzice przykładają ręce do ich wychowania , a potem mają pretensje , że muszą podpisywać coś takiego. Nad resztą nie będę się rozwodził , bo chyba wszystko już napisano.

Ale jednak nazwanie pkt-u 4 donosicielstwem oznacza , że Kolega chyba nie bardzo pojął co czyta. To chyba największe nieporozumienie na jakie się tu natknąłem. Porażające wręcz

Witam,

tak czytam ten temat i muszę stwierdzić że ponosi obie strony. Z jednej strony rodzic który jest niezadowolony z "lojalki" swojego dziecka, z drugiej zaś ludzie nie widzący nic złego w tworzeniu takiej "fikcji' przez szkołę/nauczyciela. Grengo ma swoje racje dotyczące stworzenia czegoś takiego, ale jednak do ubeckiej lojalki to temu "czemuś" jeszcze sporo brakuje. To pisemko jest po prostu śmieszne. Takie podejście wcale nie sprawi że uczniowie poczują się bardziej odpowiedzialni za to co się dookoła nich dzieje. Dużo większą skuteczność przyniosłoby wspólne z uczniami napisanie takiego "regulaminu". Wtedy mogliby się z tym identyfikować i bardziej tego przestrzegać. A takie sztuczne twory nadają się tylko na papier toaletowy.

Więc użytkownikom forum życzę spokoju a dyrekcji SP nr 5 bardziej trafionych pomysłów

Z tego co przeczytałem, to pierwszy post grengo dotyczył w głównej mierze interpretacji poszczególnych podpunktów "lojalki" . Umówmy się, skoro nawet dziecko miało zastrzeżenie i nie podpisało tego papierka, to tylko dobrze świadczy. Nareszcie dzieci zaczynają czytać i dostrzegać luki w interpretacji nawet prostych pism. Może to pokolenie co wychowuje się obecnie, nie bedzie podpisywało bezmyślnie umów, będzie wymagało szczegółowych definicji w celu prawidłowej interpretacji. Może właśnie przez takie zachowanie w przyszłości nie będzie luk w prawie karnym, skarbowym, itd... Może wkońcu nie będzie naciągania i oszukiwania w interpretacj prawa ( co niedawno mogliśmy zaobserwować w rozgrywkach na najwyższych szczeblach, w postaci manipulacji kanstytucją i maskarada ministrów ) Może wkońcu za "x" lat doczekamy się podobnej sytuacji w prawie skarbowym jak jest w nimczech, tam wiadomo co osoba prywatna czy firma może wliczyć w koszty czy odpisać od podatku, jest to dokładnie wyszczgólnione, nie pozostawione do interpretacji. Sorki za lekkie odbiegnięcie od tematu.
Jestem jak najbardziej za "lojalką", ale stworzoną dogłębnie. Dla przykładu, skoro przestrzegamy zasad gry na boisku szkolnym, niech ktoś kto tworzy takie pismo, wyslili się i powała się na już istniejące przepisy, czy to gry w piłkę, czy inne, lub tylko na przepisy Fair Play. Tak samo można odnieść się do większości podpunktów, skoro nawet dzieci wymagaja dokładniejszego formułowania pism....
Pozdrawiam