Kononowicz niejedno ma imię...
swoją drogą aż się ciśnie na usta hasło w sprawie drugiego Pana: pij nalewki będziesz wielki...
http://www.pardon.pl/artykul/233/polski ... hubercie_h
Polski sen. O Kononowiczu i Hubercie H.
Gwiazdy polskiej sceny politycznej? Bezdomni i bezrobotni.
Jaki kraj, taki sen. Sen amerykański, to marzenie o drodze od pucybuta do milionera. Okazuje się, że nie tylko w kraju za wielką wodą realizują się marzenia o niesamowitej karierze. W IV RP spełniają się nawet te niewyśnione.
Czyż bowiem Hubert H., bezdomny, który znieważył prezydenta, marzył kiedykolwiek, iż zostanie medialną gwiazdą? Czy wyobrażenia takie o swojej osobie snuć mógł bezrobotny Krzysztof Kononowicz, który w niedawnych wyborach samorządowych ubiegał się o fotel prezydenta Białegostoku?
Otóż stało się. Hubert H., świadom swojej wartości, za rozmowy z dziennikarzami oczekuje wynagrodzenia, jak każda szanująca się gwiazda. Kononowicz jeszcze nie. Pewnie zbyt jest poczciwy, bądź po prostu zbyt mało cwany. O rozmowy z oboma zabiegają wszystkie media. Niech świadczy o tym choćby fakt, że dwaj wybitni publicyści, Najsztub i Żakowski, liczą, iż obaj wspomniani panowie odwiedzą dziś wieczorem ich program w TV4.
Warto tym postaciom przyjrzeć się bliżej.
Sądzony dziś w Warszawie Hubert H.opowiedział o incydencie, dzięki któremu stał się sławny:
Stało się, jak się stało. Byłem pijany. Szedłem z kolegą po alkohol. Policjanci nas zatrzymali, żeby spisać. Wkurzyło mnie to, bo tego dnia spisywany byłem już szósty raz. Jak człowiek idzie po dworcu bez biletu to spisują go nawet jak jest trzeźwy. (...). Coś ubliżałem, ale jakie słowa - nie za bardzo pamiętam. Piłem cały dzień z Rosjaninem Olkiem.
Dalej wyjaśnia, że feralnego dnia wraz z Olkiem spożyli 6 litrów nalewki wiśniowej.
Co natomiast wiemy o Konowiczu, poza tym, że ma problemy z wysławianiem się i gustuje w tureckich swetrach z geometrycznym wzorkiem? Blog 5wladza wychwycił w tekście "Kuriera Porannego" następujący fragment:
Sąsiedzi mają o nim inne zdanie. Przeraża ich sława Krzysztofa Kononowicza.
- Dla ludzi w kraju to kupa śmiechu, nawet ciotka ze Stanów dzwoniła, co za wariat w Białymstoku kandyduje, ale dla nas to jest przygnębiające. On jest chory, jest agresywny. Dziewczynki boją się koło niego przechodzić, bo burczy pod nosem. Jego świnie śmierdzą na całą okolicę. O byle co wszczyna awantury. A jego matka.... Ta kobieta nie raz pobita uciekała z domu - mówi jedna z mieszkanek ulicy Boboli. Inni to potwierdzają. Wszyscy proszą o anonimowość. Ze strachu, bo nie wiadomo, co mu przyjdzie do głowy, "ma nie po kolei".
- Mamusi nie biję, to plotki i nieprawda - zaprzecza kandydat.
Jak twierdzi "Gazeta Wybrcza" lekarze po obejrzeniu wyborczego klipu Kononowicza nie wykluczają, że kandydat na prezydenta Białegostoku może mieć kłopoty z psychiką.
Czemu te dwie postaci ze społecznego marginesu mogły zaistnieć w mediach i w życiu politycznym? Huberta H. wylansował chory mechanizm państwa, w którym pijaczek bluzgający na władzę staje się wrogiem publicznym, godnym ścigania przez policję w całym kraju. Kononowicz na polskiej scenie politycznej natomiast okazał się postacią na tyle wyróżniającą, że zyskał procentowo większe poparcie w wyborach samorządowych niż jeden z czołowych krajowych polityków Wojciech Wierzejski. To powinno dać do myślenia "wybrańcom narodu". Do jakiej kondycji swoimi postawami doprowadzili naszą scenę polityczną, że współczesny Dyzma swoim prostactwem nie odrzuca, a wręcz zachwyca.