Cały zamysł imprezy opiera się na jawności i chęci wypracowania zdrowych cywilizowanych zasad. Opierał się też o pewną koncepcję, fakt zapożyczoną z Altstadtfestu, ale patrząc na to co tam się dzieje to żaden wstyd. Niemiecka impreza rozrasta się z roku na rok, jej organizacja pochłonęła w tym roku 130 tysięcy euro, bez ani jednego euro z budżetu Goerlitz. (dlatego między innymi wprowadzono piny). Pracowano na to jednak wiele lat z początkowym zaangażowaniem kasy miejskiej. Później impreza się usamodzielniła, ale tylko dlatego że ktoś miał wizje, sięgającą dalej niż tylko zyski z sprzedaży piwa.
Informacyjnie: Nikt z organizujących Jakuby nie będzie tam sprzedawał piwa, kiełbasek i nie będzie tam prowadził żadnej działalności zarobkowej. Ja uczestniczę w tym z pasji, pracownicy MDK-a po części z obowiązku ale i przede wszystkim z pasji. Nowe władze dały zielone światło dla nowej formuły Jakubów i im wiele osób uwierzyło.
Żadną tajemnicą jest to, że Jakuby przynosiły zyski głównie z powodu Altstadtfestu a nie czyiś specjalnych zasług. Jeśli było by inaczej, pan Maciej kierując się swoim doskonałym wyczuciem potrzeb organizował by imprezy co tydzień. W ciągu tego sierpniowego weekendu, przez Goerlitz przetacza się dziesiątki tysięcy ludzi, część z nich trafia do Zgorzelca, dlatego pan Maciej nie zorganizuje imprezy w innym terminie.
Wszystkie warunki uczestnictwa dla wystawców i restauratorów są jawne. Na stronie:
http://www.jakuby.zgorzelec.com/wystawcy.html
Pierwszy raz, wprowadzono regulamin (
http://www.jakuby.zgorzelec.com/img/Reg ... by2007.doc ) dla restauratorów po to by wszyscy chcący uczestniczyć wiedzieli na czym stoją. Wymogi nie są kosmiczne, i nie wzięte z sufitu i zawierają się w kliku zdaniach :
Cytuj:
Impreza Jakuby ma przybliżyć mieszkańcom i odwiedzającym je gościom realia średniowiecza, z tego względu Organizator wymaga by stoiska nawiązywały do klimatu epoki. Organizator pozostawia swobodę działania restauratorom, pod warunkiem, że stoiska zostaną przez niego zaakceptowane i nie będą rażąco odbiegały od przyjętych założeń.
Główne założenia przygotowywania stanowisk to:
- unikanie wystawiania nowoczesnych części wyposażenia (np. parasole, roll-bary), bez odpowiedniej stylizacji
- stosowanie do wystroju stoisk materiałów dostępnych w epoce a więc drewna, płótna itp.
- kwestię ubiorów obsługi pozostaje w gestii restauratorów, jednak mile widziane by było by nawiązywały one by do strojów historycznych
Nie jesteśmy jakimiś zakręconymi maniakami średniowiecza co restauratorom każą odtwarzać wszystko z archeologiczną dokładnością. Chodzi nam tylko o utrzymanie pewnej konwencji, choćby najtańszymi środkami.
Co można zrobić więcej? My gramy w otwarte karty. Niczego nie ukrywamy, przepływ pieniędzy jest jawny, nikt nie będzie krążył po przedmieściu po zmroku i kasował "placowe", "targowe" czy jak to się tam nazywało.
Kwestia jest prosta: stoję na stanowisku, że musi się to wszystko opierać na jawności i uczciwych zasadach.
Obowiązujących wszystkich, bez wyjątku Chodziło mi zwrócenie uwagi na ten właśnie fakt.
Żeby meritum sprawy się nie rozmyło: chodzi o to by wszyscy zdawali sobie sprawę z faktu, że nikt, nigdy nie zrobił nic by pana Dobrzyńskiego usuwać z imprezy. Chciał ponownie uzyskać wyłączność na imprezę, gdy tego nie dostał, zaczął starania o organizację własnej.
Przez lata Jakubu i Dni Miasta różniły się tylko z nazwy. Obowiązywał ten sam schemat : piwo + kiełbaska + "gwiazda" na scenie, zmieniała się tylko lokalizacja z Amfiteatru na Przedmieście. Osobiście uważam, że zasługujemy na więcej.
Ps. Bog jak widzę zasady schopenhauerowskiej erystyki coraz lepiej przyswajasz.
Mutatio controversiae w prawie mistrzowskim wydaniu.