Doświadczyłem na własnej skórze manipulacji mediów, ciekawe doświadczenie. Było tak: zadzwoniła pani dziennikarka z Dziennika, pytając o plakaty NPD w Goerlitz. Wyraziłem swoją opinię, że raczej mnie to bawi, mniej dotyka, nie niepokoi zupełnie, ekstremiści interesują mnie raczej tylko z punktu widzenia socjologa, że to polityka, czyli szambo itd. Dziennikarka rzuciła, że młodzi mają w większości takie zdanie. I skończył się długi i sympatyczny wywiad. Myślałem, że coś zacytują i kupiłem gazetę. Okazało się, że Dziennik miał już swoją tezę i potrzebował potwierdzenia. Oni szukali ludzi, którzy się boją, niepokoją i nienawidzą. Innych opinii w reportażu nie było - wymowa jest taka, że w Zgorzelcu jest panika i ludzie boją się chodzić do Goerlitz, bo tam wiszą antypolskie plakaty.
Taka ciekawostka. Zrobiłem prywatne badanie wśród znajomych, także mieszkańców Goerlitz. Próbka niereprezentatywna nie wykazała objawów tezy wysuniętej i potwierdzonej przez Dziennik.
zresztą. Ja wierszyki piszę. Taki już dawno napisałem, ale jest ciut w temacie. Pozdrawiam.
„Ballada Nadnyska”
Jakiż to chłopak piękny choć łysy
Dziewczyna tuż obok niego
Wtuleni w siebie nad brzegiem Nysy
I piją wino z „Aldiego”
Pot mu na czole jasny się perli
Miast glana włożył dziś sandał
On jest skinheadem z blokowisk w Goerlitz
Zaś jej na imię jest Wanda
Nad brzegiem Nysy w Zgorzelcu siedzą
Policzki mają ciut blade
Co będzie, gdy się wreszcie dowiedzą
Znajomi i Kameraden ?
Nagle ktoś ! Niemcy ? Wraz ku nim idą
Skinheadzi na ziemi Piastów ?
Każdy baseballem wzmacnia libido
Skinheadów było dwunastu
Oczom nie wierzą: Helmut, ty tutaj ?
Z kobietą ? Helmut, na boga !
Czemu do diabła nie jesteś w butach ?
Helmut, ogarnia mnie trwoga !
Nagle jak na nich nie wrzaśnie Wanda:
Weg Haende od mein kochanka !
Teraz dopiero zdębiała banda
Helmut, toż to Słowianka !
Helmut wziął w sobie odwagę zebrał
Wodzowi o oczach węża
Rzekł: Ewa owa z polskiego żebra
Lecz Wanda chce mnie za męża
Ewa czy Wanda ? Tu wężooki
Po łysych pogładził włoskach
Polka się wzięła z dumą pod boki
Ich bin Frau Wanda Twardowska
Skin wężooki baseballem skinął
Aż zbili się w tyralierę
Zróbmy porządek – warknął – z dziewczyną
Bom jest schwarzcharakterem
Wtem: stójcie, stójcie: Helmut się rzuca
I chce powstrzymać kolegów
Ci (błąd !) uwagi na to nie zwrócą
Nie błaga on, lecz ostrzega
Nie słyszą skiny, już wznoszą kije
I pół okrzyku, że bić psu...!
Wandzia was – mruknął Helmut – zabije
Ma puchar świata w ju – jitsu
Kommt hier – mówi Wanda z uśmiechem
Oni zaś biegną jak owce
Wnet odgłos, jakby ktoś rąbał dechę
Jak walka dziecka z zomowcem
Skin wężooki długo się trzymał
Aż dotknął piersią się zioła
Wreszcie kurz opadł, w środku dziewczyna
Chustką ociera pot z czoła
Miłość zagadką jest niesłychaną
Wychrypiał skin z okiem węża
Dorwiemy ciebie nie zakochaną
Bo miłość wszystko zwycięża
Wanda w Helmuta czule wtuliła
Twarz i na ucho mu szepcze
Du hoerst, was fuer Liebe ist siła
Dein Freund Recht ma bezsprzecznie
Helmut pokiwał łysą czupryną
Przycisnął Wandę do siebie
I poszli dalej, dokończyć wino
Było im z grubsza jak w niebie
Jakiż to chłopak piękny, choć łysy
Dziewczyna tuż obok niego
Wtuleni w siebie nad brzegiem Nysy
Wciąż piją wino z „Aldiego”
On jest skinheadem z Goerlitz – od dziecka
Ona w Zgorzelcu chowana
Ona to Wanda, która chce Niemca
Miłość jest niezbadana
|